rejs Filipiny – PlanetKIWI – Simon's travel blog https://planetkiwi.pl PlanetKIWI - Simon's travel blog Wed, 05 Jun 2019 20:38:23 +0000 pl-PL hourly 1 Underwater forests https://planetkiwi.pl/2016/05/29/underwater-forests/ https://planetkiwi.pl/2016/05/29/underwater-forests/#comments Sun, 29 May 2016 10:15:09 +0000 http://planetkiwiblog.com/?p=5490 Hi ! In my last post Finding NEMO in the Philippines I told you about the first part of our cruise from El Nido to Coron. Now it’s time for the second part.

Cześć! W ostatnim poście Finding NEMO in the Philippines pisałem o pierwszej części naszego rejsu z El Nido do Coron. Teraz czas na część drugą!

As I wrote in my last post we came to a little village to spend the night. This village was on Culion island and it was very beautiful. I love this kind of places. There were small houses, many nice people, sweet little dogs. We could wash ourselves because the chief of the village let us use his bathroom. It was a small hut with a barell of water and a jar to splash water, but it was first fresh water during the cruise so I was very happy. This village is called „a village of ice”? That’s because they produce huge cubes of ice in the village. Fishermen during the day come there to get ice. They need it to put fishes, which they catch, into ice.

Cześć! W ostatnim poście Finding NEMO in the Philippines pisałem o pierwszej części naszego rejsu z El Nido do Coron. Teraz czas na część drugą!

Jak już pisałem dotarliśmy do maleńkiej wioski, gdzie mieliśmy spędzić noc. Wyspa nazywała się Culion i było tam przepięknie. Uwielbiam takie klimaty! Małe domki, pełno przemiłych ludzi, słodkie małe psiaki. Mogliśmy się tam też wykąpać, bo szef wioski wpuścił nas do swojej jakby łazienki. To znaczy takiego maleńkiego pomieszczenia, gdzie była beczka z wodą i garnek do polewania, a była to pierwsza słodka woda podczas rejsu, więc bardzo się ucieszyłem 😉 Ta miejscowość jest nazywana wśród tubylców „wioską lodu”, ponieważ produkują w niej wielkie bryły lodowe. W ciągu dnia rybacy przypływają po te bryły i ładują je na łodzie. Potrzebują go do przechowywania ryb, które złapią.

Ok, so now we are getting into our tents and go sleeping. But tomorrow we will be snorkelling again. I can’t wait! I must go to sleep because we will have to wake up very early. We are sleeping in the tents on the beach, but there are so many ants that I can’t sleep. I walked out of the tent and I saw that Kaloi (our guide) in making a fishing rod.  It was really basic, because it’s just a fishing line and some hooks. I wanted to go fishing but he told me that we will go there in the morning. I wanted to aks my parents but they were sleeping. We will see in the morning… Now I can try again to sleep.

Ok, pakujemy się do namiotów i idziemy spać. Jutro znów będziemy snorkelować. Już nie mogę się doczekać! Muszę się położyć, bo rano będziemy bardzo wcześnie wstawać. Śpimy oczywiście w namiotach na plaży w wiosce. Niestety było bardzo gorąco, a do tego łaziło pełno mrówek i nie mogłem usnąć. Wyszedłem z namiotu i zobaczyłem, jak nasz przewodnik Kaloi  robi wędkę. Była ona bardzo prosta – tylko linka i parę haczyków. Chciałem z nim od razu iść łowić, ale Kaloi powiedział, że przygotowuje wędkę na jutro. Chciałem zapytać rodziców, czy mogę iść połowić razem z nim, ale oni już spali. Dobra, zobaczymy rano … Teraz muszę spróbować szybko zasnąć. 

Kaloi woke me up and one of the local people took me fishing. We went with a canoe. After that we had breakfast, packed our stuff nad went on the boat. Today we are going to Coral Garden and another shipwreck. First we go to see the Coral Garden. It’s a huge place with an unreal coral reef. And there are many species of fish. Things that I like the most here are „underwater forests”. I call them this way because there are a few meters of one species of coral and it looks like an underwater forest. Oh, there are many Nemos here (clownfish). They are my favourite! So sweet! Do you know that they live inside sea anemones? The anemones sting. But the clownfish have a special strategy. They have a slime on their skin which protects them. When they go into a sea anemone, they got stung but everytime it hurts them less. This way they get immunity and they have a great safe home. Wow, there is a parrot fish, too, it’s soo colourful! The coral reef here is amazing. I love this place. However, one thing was very irritating. Next to us there were people on the boat who were so loud that if they weren’t feeding the fishes they would scare all of them away. They shouldn’t feed the fishes because it’s very dangerous to them! 🙁

Obudził mnie Kaloi, a jeden z miejscowych zabrał mnie kajakiem w morze. Z połowów wróciliśmy prosto na śniadanie, spakowaliśmy rzeczy i poszliśmy na łódkę. Dziś płyniemy zobaczyć Ogród Koralowców (Coral Garden). To wielkie miejsce z nierealną rafą koralową i mnóstwem różnych gatunków rybek. To, co najbardziej mi się podobało, to „podwodne lasy”. Nazwałem je tak, gdyż są tam kilkumetrowe ściany jednego gatunku koralowca i wygląda to zupełnie jak las, tylko pod wodą. Jest też dużo moich ukochanych rybek Nemo (błazenków). Uwielbiam je! Są takie słodkie! Poza tym potrafią bardzo fajnie chronić się przed niebezpieczeństwem. Mieszkają w takich specjalnych ukwiałach, które parzą napastników, ale błazenki mają specjalną strategię. Mają taki śluz, który powoduje, że te oparzenia je mniej bolą. Nemo wpływają do ukwiału i za każdym poparzeniem mniej je to boli i w ten sposób nabywają odporności. Po jakimś czasie już są odporne i dzięki temu mają bezpieczne mieszkanie. Ciekawa była parrotfish, czyli ryba papuga. Ma ona taką nazwę, ponieważ jest baaaardzo kolorowa. Rafa tutaj jest rzeczywiście niezwykła, czujesz się jakbyś pływał po cudownym, kolorowym ogrodzie 🙂 Ale jedna rzecz jest bardzo irytująca. Obok nas byli na łódce ludzie, którzy tak krzyczeli, że gdyby nie to, że dokarmiali ryby, to pewnie by wszystkie wypłoszyli.  Poza tym, nie powinni karmić rybek, bo to dla nich niebezpieczne! 🙁 

Now we are changing our boat because we are going to more rough sea. When we were snorklelling the crew moved all our stuff tto the other boat. Do you know that Kaloi told us at the end of our trip in Coron that he was a bit scared because it was a place of pirates? And he didn’t know before the cre of the second boat. So he was a little afraid but he didn’t want to scare us! I am glad he didn’t tell us 😉

Zapomniałem napisać, że był niezły numer, kiedy zmienialiśmy łódkę. Musieliśmy ją zmienić, bo wypływaliśmy na bardziej wzburzone morze i potrzebowaliśmy większej łodzi. Załoga przeprowadziła nasze rzeczy w czasie, kiedy my snorkelowaliśmy. Dopiero na końcu rejsu w Coron Kaloi powiedział nam, że trochę się bał, bo to miejsce, gdzie zmienialiśmy łódż, jest znane jako miejsce spotkań piratów. A on nie znał wcześniej tej załogi, do której się przeprowadzał, więc miał trochę stracha. Cieszę się, że nam nie mówił wcześniej 🙂 

After Coral Garden we went to another small island. We stopped there in the village to see some big fish. The fishermen let me take some of them to make a picture. They were soo heavy! On the way we saw a cock-fight. men in the Philippines are very excited about these fights, but for me it is terrible. They even tie knives to their feet. 🙁 I don’t want to talk about it here, because it’s so brutal. It’s a tradition in the Philippines but I don’t like it 🙁

Po Koralowym Ogrodzie dopłynęliśmy do kolejnej malutkiej wysepki. Zatrzymaliśmy się tam, aby zobaczyć wielkie ryby, które łowią tamtejsi rybacy. Udało mi się nawet niektóre wziąć w ręce – ale one są ciężkie!  Po drodze oglądaliśmy też walkę kogutów. Mężczyźni na Filipinach bardzo się ekscytują tymi walkami, ale jak dla mnie wygląda to strasznie! Zwłaszcza, że oni doczepiają tym kogutom to łapek …. noże.  Nie chcę o tym więcej pisać, bo to bardzo brutalne. Wiem, że to tradycja na Filipinach, ale mnie się ona nie podoba 🙁 

Finally, we came to Malcapuya island where we will spend our last night. The island was unbelievable! It was completely deserted, we were the only people there. There was a spectacular beach with white sand and many huge shells. Kaloi told us that there are reef sharks there and we can find them. So we went snorkelling, but we didn’t see any. Maybe another time. After dinner we were sitting on the beach very long and told different stories. This was our last day of the cruise and we wanted to enjoy it. There was full moon and the island looked so magical! It was one of the most beautiful places I have ever seen.

Wreszcie, dopłynęliśmy na wyspę Malcapuya, gdzie spędzaliśmy ostatnią noc. To kolejne miejsce, które wygląda jak z jakiegoś filmu przygodowego! Całkowicie pusta wyspa, na której jesteśmy jedynymi ludźmi 🙂 Na plaży był fantastyczny biały piasek i ogromne muszle. Kaloi powiedział, że wieczorem pojawiają się tam rekiny rafowe, więc popłynęliśmy ich szukać. Snorkelowaliśmy przez chwilę, ale żadnego nie spotkaliśmy. Może następnym razem. Po kolacji długo siedzieliśmy na plaży i opowiadaliśmy sobie różne historie. To był nasz ostatni dzień rejsu i chcieliśmy się jeszcze nacieszyć. Była pełnia księżyca i wyspa wyglądała magicznie! To jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie kiedykolwiek widziałem.

Ok, we slept well. When we woke up the view was so beautiful! We went to make some pictures and talked about our plan for the last day:

 

  • breakfast
  • some sailing with the boat
  • lunch
  • snorkeling on the shipwreck
  • Hidden Beach
  • Barracuda Lake
  • Coron

 

We’ve eaten our breakfast. After some sailing we are going snorkeling to a shipwreck. Three… two… one… jump!!! I was a bit sleepy, but when I jumped into water it was so cold that I woke up immediately. Oh it is co-co-cold. Oh, my goodness, it’s so great here, but very deep. I can see some divers below. There are bubbles coming up 🙂 It’s fun to try to catch them.

Spało nam się dobrze, a widok jaki zobaczyliśmy rano z namiotu po prostu zapierał dech w piersiach!!! Narobiliśmy setki zdjęć, obeszliśmy całą wyspę i omówiliśmy plan na ostatni dzień. Oto jak on wyglądał:

  1. śniadanie
  2. trochę pływania łódką
  3. obiad
  4. snorkelowanie na wraku
  5. Hidden Beach
  6. Barracuda Lake
  7. Coron

Zjedliśmy śniadanie, a potem popłynęliśmy łódką do wraku, gdzie mieliśmy nurkować. Trzy… dwa… jeden… skok!!! Byłem trochę śpiący, ale kiedy wskoczyłem do wody była tak zimna, że od razu się obudziłem 😉 Zi – zi – zimno. Brrr! Kurczę, strasznie głęboko. Widzę nurków na dole. O, lecą bąbelki. Fajnie jest je łapać w ręce.

After the shipwreck we went to the Hidden Beach. The boats can’t get there because the water is too shallow. My parents went there swimming, but I was going with Kaloi by canoe, because the sea was very rough and the current very strong. Hidden Beach was quite nice but not so spectacular. It was really ‚hidden’ behind the rocks and when we got there the sea was shallow, calm and quiet. I took a canoe from Kaloi and paddled a little around. It was great 🙂 But now, we have to go. We need to get to Barracuda Lake before it gets dark. On the boat Kaloi prepared a desert. Wow, how beautiful! He made a watermelon in the shape of a flower!!!

Później popłynęliśmy na Ukrytą Plażę. Łódki nie mogą tam wpłynąć, bo woda jest zbyt płytka. Rodzice sami tam dopływali, ale morze było naprawdę silnie wzburzone, prąd bardzo silny i wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że jestem za lekki i mogę nie dać rady. Wolałem nie ryzykować, więc Kaloi zabrał mnie kajakiem. I całe szczęście! Normalnie przeskakiwaliśmy tym kajakiem przez fale, które wyrzucały nas w górę. Miałem niezłą jazdę 😉 Jak dotarliśmy okazało się, że plaża jest dość ładna, ale nie spektakularna. Była ukryta między skałami i morze było już płytkie, spokojne i łagodne. Wziąłem kajak od Kaloia i popływałem sobie dookoła. To było super 🙂 Dosyć szybko stamtąd odpłynęliśmy, bo musieliśmy dotrzeć do Jeziora Barakud, zanim zrobi się ciemno. Na łodzi Kaloi przygotował nam deser. Wow, ale jaki to był deser – podał nam arbuza w formie kwiatu!!!

Barracuda Lake sounds scary! From the boat we had to swim a little and later walk on the boardwalk between the rocks. My Mum didn’t want to swim anymore, so I went snorkeling with my Dad. I am sad cause we haven’t seen any barracudas. 🙁  Kaloi told us that once there were many of them here, but now there is only one in the whole lake :). But we have seen a very very big shrimp! Hurray! Barracuda Lake is very interesting because it has „brakish water” – a mixture of freshwater nad seawater. And the lake is beautiful because it’s very very deep and the water is so clean that you can see many, many meters below.

Jezioro Barakud brzmi groźnie! Z łodzi musieliśmy tam dopłynąć sami, a potem przejść po takich drewnianych mostkach, przez skałki. Po drugiej stronie było wieeelkie jezioro.  Mama nie chciała już pływać, więc my z tatą poszliśmy posnorkelować. Smutno mi było, bo nie zobaczyliśmy żadnej barakudy 🙁 Kaloi powiedział, że kiedyś było ich tam dużo, ale teraz jest tylko jedna w całym jeziorze 🙂 Nieźle, co?  Ale za to zobaczyliśmy bardzo bardzo wielką krewetkę! Hurra! Jezioro Barakud jest interesujące, bo woda w nim jest „słonawa”, czyli mieszanina wody morskiej i słodkiej. Dziwne, nie? Poza tym to jezioro jest super głębokie i jak płynie się przy brzegu, to widać skały w dół, które ciągną się w nieskończoność.

After Barracuda Lake we went to Coron. This is the end of our great cruise. 🙁 I will miss this beautiful small islands, beaches, clownfish 🙂 and the sea and Kaloi and everything here. But on the other hand now we are going to a black magic island 🙂 Next post will be about… Siquijor. 🙂

Prosto z Jeziora Barakud popłynęliśmy już do Coron. To koniec naszego superrejsu 🙁 Będę tęsknił za tymi małymi pięknymi wysepkami, plażami, błazenkami 🙂 Kaloiem i wszystkim tutaj. Ale z drugiej strony ucieszyłem się, bo po rejsie lecimy na … wyspę czarnej magii.  🙂 O tym, co można robić na Siquijorze przeczytacie w następnym poście 🙂 

]]>
https://planetkiwi.pl/2016/05/29/underwater-forests/feed/ 15
Finding NEMO in the Philippines https://planetkiwi.pl/2016/05/06/finding-nemo-in-the-philippines/ https://planetkiwi.pl/2016/05/06/finding-nemo-in-the-philippines/#comments Fri, 06 May 2016 12:28:15 +0000 http://planetkiwiblog.com/?p=5218 Hi! Today I want to tell you about the Philippines. This is a country of many, many islands. Each of them is different.

Cześć! Dziś opowiem Wam o Filipinach. To kraj wielu, wielu wysp, a każda z nich jest inna.

First we went to Palawan. Most people go to Palawan for snorkelling and scuba-diving because there are beautiful reefs there. And many small islands where you can stop. People go „island-hopping” which means that they take a boat for one day and go from one island to another and come back to the hotel for the night. We decided to do it in a different way. We rented a boat for 4 days and took a cruise from El Nido to Coron. It is a very, very long way.

Najpierw polecieliśmy na Palawan. Większość ludzi odwiedza Palawan ze względu na snorkeling i nurkowanie, bo są tam przepiękne rafy. I mnóstwo maleńkich wysepek, gdzie można się zatrzymać. Ludzie pływają na wycieczki zwane „island-hopping”, co oznacza, że biorą łódkę na cały dzień i pływają z wyspy na wyspę, a na noc wracają do hotelu. My zdecydowaliśmy się na coś innego. Wynajęliśmy łódź na 4 dni i zrobiliśmy sobie rejs z El Nido do Coron. To bardzo, bardzo długa droga.

First we took a flight from Manila, the capital of the Philippines, to el Nido. We had a very small plane which takes tourists to the resorts in El Nido, because the airport in El Nido is too small for normal planes. The terminal in Manila for our airline was very funny. I have never seen anything like this. There were small tables for passengers, tea and coffee and even food. Very nice.

When we landed in El Nido, we saw how small the airport was. There was no real building, only a small wooden hut where we got some welcome drinks and waited for our luggage. There we met Nicolien, a lady who organised our cruise. The guys came with our baggage on the trolleys and evereyone picked up their stuff.  We took tricycles and went to El Nido town. I don’t know how the drivers managed to put all our luggage on the tricycles, because they were really small, but somehow they made it.

Najpierw polecieliśmy z Manili, stolicy Filipin, do El Nido. Lecieliśmy malutkim samolotem, który zabiera turystów do resortów w El Nido, bo lotnisko w El Nido jest zbyt małe dla normalnych samolotów. Terminal tych linii lotniczych w Manili był bardzo śmieszny. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Małe stoliczki dla pasażerów, kawa, herbata, nawet jedzenie. To było bardzo miłe.

Kiedy wylądowaliśmy w El Nido zobaczyliśmy, że lotnisko jest rzeczywiście baaardzo malusieńkie. Nie było prawdziwego budynku, tylko mała drewniana chatka, gdzie dostaliśmy na powitanie coś do picia i czekaliśmy na bagaże. Tam poznaliśmy Nicolien, dziewczynę, która organizowała nam rejs. Kiedy ludzie z obsługi przyjechali z bagażami na wózkach, wszyscy zabrali swoje rzeczy i ruszyli w stronę tricykli. To takie śmieszne trójkołowe motorko-taksówki. Nie mam pojęcia jak ci kierowcy zdołali załadować nasze bagaże, bo te tricykle były naprawde niewielkich rozmiarów. Do każdego z nich weszły dwie osoby i cała tona naszych rzeczy. Ale jakoś dali radę. Tricyklami pojechaliśmy do miasteczka.

The boat waited for us there. We changes our clothes to the swimming suits (it was very funny because there was no place to change, so we hid behind a counter in a small shop 🙂 When we got to the beach I saw a beautiful, blue sea. It was amazing. And our boat was painted like a rainbow – in many colours. The crew took our suitcases and backpacks and carried it on their heads to the boat. We came in water and walked to the boat, too. The boats in the Phillipines are very funny, because they have long bamboo sticks on both sides. It makes them more stable on the waves. They look like this small insects with very long legs which „skate” on the water surface in the lakes and rivers („pond skaters”).

Tam czekała już na nas łódka. Przebraliśmy się w kostiumy kąpielowe, bo do łodzi trzeba było przejść przez kawałek morza. To było bardzo śmieszne, bo nie było gdzie się przebrać, więc schowaliśmy się za ladą w takim malutkim sklepiku przy samej ulicy 🙂 😉 Kiedy dotarliśmy na plażę zobaczyłem piękne, niebieskie morze. Było suuuper! A do tego nasza łódź była genialnie pomalowana w różne kolory – wyglądała jak tęcza. Załoga zabrała nasze walizki, plecaki i zaniosła je na głowach przez wodę do łódki. My też weszliśmy do wody aż po pas, żeby do niej dotrzeć. Łodzie na Filipinach są bardzo śmieszne, bo mają po obu stronach bardzo długie bambusowe drągi. Dzięki temu są bardziej stabilne na falach. Wyglądają jak nartniki – takie śmieszne owady, które mają strasznie długie nogi i ślizgają się po wodzie na stawach i rzeczkach.

On the boat we met our guide Kaloi, who took care of us for the whole cruise. He was a guide and a fantastic cook – the food he made was the best during our whole stay in the Phillipines. When we packed everything on the boat, we started sailing.

Oh, I have a good idea!  Mum, can I seat there on the front? Please… Because the boat is rocking! – I asked my mum

– Of course, you can – she answered

– Thanks! Oh, it’s great here. Like on a rollercoaster. Superrrrrrrrr, uauauaaaaa, OMG. I love it!

Na łódce poznaliśmy naszego przewodnika Kaloi, który opiekował się nami przez cały rejs. Oprócz tego, że był przewodnikiem, to był też świetnym kucharzem. Jedzenie, które robił było najlepsze jakie jedliśmy w trakcie całej podróży na Filipinach! Kiedy już zapakowaliśmy wszystko na łódkę, ruszyliśmy w drogę.

O, mam pomysł! Mamo, mogę usiąść tam z przodu łódki? Proszę…! Bo tam tak fajnie buja! – błagałem.   

– Pewnie, że możesz. – odpowiedziała.

– Dzięki! Wow, ale tu jest super. Jak na rolercosterze. Super, jupiiii! Uwielbiam to.

I stayed in front for a couple of hours. It was really funny. But after some time I got sick. Too much rocking 🙁 I had to move to the back of the boat. Suddenly my Dad looked at my hands and said: O my God! Your arms are sunburnt!!! You know, I didn’t feel it, because there was wind and the boat was rocking and it was fun. I have to be more careful!

I was getting hungry when Kaloi told us that we are staying in the first beach and we can snorkel there. Hurray! I love snorkelling and I am very curious what I will see here. My Mum is going on the left side and we (me and my Dad ) are going to the right side with my uncle Jack. Unlce Jack is calling us: come, come, quickly. Oh, my good! It’s a cattlefish. It is so big and beautiful. It is all brown and spotted and it’s as big as my leg. The corals are also very nice.

Na dziobie siedziałem parę godzin i było rewelacyjnie. Ale po jakimś czasie zrobiło mi się niedobrze. Za dużo tego bujania. 🙁 Musiałem przenieść się na tył łódki. Nagle, tata spojrzał na moje ramiona i powiedział: Boże, przecież Ty masz poparzone ręce!!! Nie czułem tego, bo był wiatr i łódka tak fajnie bujała… po prostu było ekstra. Trzeba jednak bardziej uważać na to słońce!

Trochę zgłodniałem, ale Kaloi uświadomił mi, że zatrzymujemy się właśnie na pierwszej plaży i tam idziemy snorkelować. Hurra! Uwielbiam snorkeling i jestem bardzo ciekaw, co zobaczymy. W sumie jedzenie nie jest ważne w takiej sytuacji  😉 Mama popłynęła w lewo, a my z tatą i wujkiem Jackiem w prawo.

– Chodźcie tutaj, szybko! O, Boże! To mątwa! – nagle zaczął krzyczeć.

Wow, ale ona była wielka –  jak moja noga. I do tego cała brązowa i w takie śmieszne plamki. Super! Pierwszy raz widzę mątwę. Są też ładne koralowce.

After the lunch on the beach we went back to the boat because we have a very long way to go. We will have one more stop on the way. It’s a shipwreck! We will snorkel around it!!!!!! Wow! I have never snorkelled on a shipwreck before. Ok, so we jump into the water. It’s great. And there are many clownfish (Do you remember Where is Nemo?) Clownfish are my favourite fish. I love them.

– Aaaaa! – My Mum started screaming.

– What’s the matter, Mum?

– I don’t know. Something stung me. But I don’t really know what. I am going out!

I don’t know what it was. Maybe a jellyfish? There was something on the shipwreck because my Dad got stung, too. I was lucky this time 🙂 But later I had my meeting with jellyfih, too. O, I hate them ;(

Okazało się, że na szczęście dostaliśmy też na plaży lunch, co bardzo mnie ucieszyło, bo po tym snorkelowaniu to zrobiłem się głodny jak wilk 🙂 Potem znowu wróciliśmy na łódkę i jakiś czas płynęliśmy, aż przyszedł czas na jeszcze jeden przystanek. To zatopiony wrak statku! Będziemy przy nim snorkelować!!! Wow! Nigdy jeszcze nie nurkowałem przy wraku. No to wskakujemy. Jest ekstra. I jest tu pełno błazenków. To moje ukochane rybki, uwielbiam je. Pamiętacie film „Gdzie jest Nemo?” 

– Aaaa! – nagle Mama zaczyna krzyczeć.

– Co ci się stało?

– Nie wiem, coś mnie poparzyło. Ale nie wiem, co. Wychodzę stąd! 

Nie wiem, co to było. Może meduza? Coś musiało być na tym wraku, bo później tatę też poparzyło. Ja tym razem miałem szczęście. Ale później też miałem spotkanie z meduzami. Nie znoszę ich! ;(

Now we are going to Papaya Beach. We will sleep there. The island is beautiful. Closer to El Nido there were some boats with tourists but here, we are completely alone. There was only a small group of people who were getting married. But now the are gone. We are alone on the whole beach. O, they left some candles. I have an idea:

– Dad, can I take this candles and make something like a bonfire of candles?

– Yes, I think you can. But, you know, it will be difficult, cause there is a strong wind.

But I wanted to do it. I did a small trench. I made a sand wall in front of the way, where there was wind. And I put a piece of wood on it. And at last I fired the candles.

– It’s working!!! So we have a small bonfire now 🙂 🙂 Oh, no, the wind destroyed our bonfire 🙁 Never mind! I had fun anyway.

The crew put up our tents and Kaloi made a great dinner for us. Fried fish with garlic and ginger. Yummmy! And rice with soy sauce. After dinner we went to bed. It’s so great to sleep in a tent on the beach. The night is so beautiful, and there is full moon, so it’s bright like it was still day. I love the Phillipines!!!

Teraz płyniemy na Papaya Beach. Tam będziemy spać. Wyspa jest piękna. Bliżej El Nido było trochę łódek z turystami, a tu jesteśmy zupełnie sami. Przez chwilę była tu tylko mała grupka ludzi – ktoś brał ślub. Ale już odpłynęli. Jesteśmy całkiem sami na całej plaży. O, zostawili świeczki. Mam pomysł!

– Tato, mogę zabrać te świeczki i zrobić świeczkowe ognisko?

– Tak, możesz. Ale wiesz, nie będzie łatwo, bo jest silny wiatr.

Ale ja bardzo chciałem to zrobić. Wykopałem mały rowek od tej strony, gdzie wiał wiatr. Na wierzchu położyłem kawałek drewna. I zapaliłem świeczki.

– Hurra, to działa! Więc mamy małe ognisko 🙂 🙂 O, nie, wiatr mi wszystko zdmuchnął 🙁 Nieważne, i tak miałem zabawę.

Załoga rozstawiła nasze namioty, a Kaloi przygotował super kolację. Smażona ryba z czosnkiem i imbirem. Pychota! I do tego ryż z sosem sojowym. A po kolacji poszliśmy spać. Ekstra jest spać w namiocie na plaży. A noc była niesamowita. Na dodatek była pełnia księżyca, więc było tak jasno, jak w dzień. Uwielbiam Filipiny!!!  

Next day we packed our stuff and went on a boat to see more beautiful spots. On the way we were passing many small islands. Some of them completely uninhabited, rocky and very tall. The others had beautidul beaches, sometimes private. If you have a lot o money you can rent a whole island for your holidays 😉 But I prefer our boat. The coral reef was everywhere. You could see it from the boat, and the fish too. The water is so clean that you can see everething down to many, many meters. And it is so blue! I feel like in a fairy-tale. And I am wet most of the time 🙂 I love it 🙂 At the end of the day we came to the village for the night. It was great! But I will write about it in my next post.

Kolejnego dnia raniutko zebraliśmy nasze rzeczy i popłynęliśmy oglądać kolejne cuda. Po drodze mijaliśmy setki maleńkich wysepek. Niektóre były całkowicie bezludne, skaliste i bardzo wysokie. Inne miały przepiękne maleńkie plaże, często prywatne i bardzo zadbane. Tam nawet możesz sobie wynająć całą wyspę z plażą i łodzią, jeżeli tylko masz ochotę i pieniądze. Ale to jest mega drogie, także my pozostaliśmy przy naszych marzeniach, jak to fajnie byłoby mieć taką wysepkę 😉  Wszędzie dookoła widać było rafę koralową. Tak! Dosłownie było widać – wystarczyło wychylić się i spojrzeć z łodzi, a dało się zauważyć nie tylko rafę, ale nawet ryby. Woda jest tam tak czysta, że widzisz wszystko na kilkadziesiąt metrów w głąb. Do tego ma kolor błękitny albo turkusowy. Cały czas czułem się jakbym podróżował przez krainę baśni. Oczywiście tego dnia znowu stawaliśmy w wielu miejscach, gdzie można było skorkelować. Praktycznie przez cały ten rejs ciągle byłem mokry, co bardzo mi się podobało, bo uwielbiam wodę!  Na koniec dnia dopłynęliśmy do wioski, w której był nasz kolejny nocleg. Tam było cudownie, ale o tym już w następnym poście 🙂

 

And finally, I give you a map of our cruise made by our guide Kaloi. If you wanted to go our way, you have it ready 😉 Thanks, Kaloi!

Na koniec jeszcze tylko załączam dokładny plan rejsu, narysowany przez naszego przewodnika. Jeżeli chcielibyście pojechać naszą trasą, to macie ją gotową 🙂 Dzięki, Kaloi!!!

 

Some photos in this post are by my uncle Jack – thank you!
Niektóre zdjęcia do tego posta robił mój wujek Jacek – dzięki!

]]>
https://planetkiwi.pl/2016/05/06/finding-nemo-in-the-philippines/feed/ 11