Ethiopia – PlanetKIWI – Simon's travel blog https://planetkiwi.pl PlanetKIWI - Simon's travel blog Wed, 05 Jun 2019 20:38:23 +0000 pl-PL hourly 1 Night shooting in the Danakil… https://planetkiwi.pl/2016/02/12/night-shooting-in-the-danakil/ https://planetkiwi.pl/2016/02/12/night-shooting-in-the-danakil/#comments Fri, 12 Feb 2016 17:56:02 +0000 http://planetkiwiblog.com/?p=3090 Hi! In this post I want to tell you again about Etiopia, but really different.

Cześć!  Dziś znów opowiem wam o Etiopii, ale całkiem innej 🙂

We were coming back from the volcano – you can read about it in the post Gate to Hell – Erta Ale Volcano – and we were going to the salt lake and sulphur fields in the Danakil Depression. You know all about it from my post Dalol sulphur lakes – world of colour. Now it is time for the salt lakes!

Wracaliśmy z wulkanu – możecie o nim przeczytać w poście Gate to Hell – Erta Ale Volcano – i jechaliśmy nad słone jezioro oraz pola siarkowe w Depresji Danakilskiej. O polach siarkowych pisałem w poście Dalol sulphur lakes – world of colour, więc wszystko wiecie 😉 Teraz czas na słone jeziora!

First, we arrived to Hamed Ela – a very small village with a military base. It didn’t look like it. There were only some small houses made of sticks where the soldiers were sleeping. We were very close to the border with Eritrea. There was a war between Ethiopia and Eritrea not so long ago – that is why there was a base there. In the base there was a small building, like a bar, where you could buy something to drink. I went to the bar and saw the soldiers playing some game on the billiard table.

Can I play with you? – I asked.

They didn’t understand English so I had to show them what I wanted. They said something in Ethiopian language but I didn’t understand anything. So they showed me how they play, but I still didn’t understand anything 🙁 ! It was so funny because we were „talking” as if we were deaf :). Finally I understood how they were playing. This is the instruction of the game: There are two groups. Red and white. They throw the balls with their hands and they have to strike three small boardgame pawns placed on the table but the ball can’t fall into the hole.

– Do you want to play with us? – One of this people showed me. – Yes! – I showed him, too.

And I started playing with them. I was not so great, because I managed to hit the pawns only one time. One time, but all three pawns! I was really lucky :).

Najpierw przyjechaliśmy do Hamed Ela – bardzo małej wioski z bazą wojskową. Wcale nie wyglądała na prawdziwą bazę. Były tam tylko małe domki zrobione z gałęzi, w których spali żołnierze. Byliśmy bardzo blisko granicy z Erytreą i dlatego właśnie była tam baza, ponieważ jeszcze niedawno między Etiopią a Erytreą była wojna. W bazie był mały budynek, jakby bar, gdzie można było kupić coś do picia. Poszliśmy do baru i zobaczyliśmy żołnierzy, jak grają w jakąś dziwną grę na stole bilardowym.

Mogę zagrać z wami? – zapytałem.

Ale oni nie mówili po angielsku, więc musiałem im pokazać, o co mi chodzi. Powiedzieli coś po etiopsku, ale tego z kolei ja oczywiście nie zrozumiałem. Więc pokazali mi, jak się gra, ale kompletnie nie wiedziałem o co chodzi 🙁 ! To było strasznie śmieszne, bo dogadywaliśmy się, jak byśmy byli głusi  🙂. Przez chwilę patrzyłem jak grają i nagle zrozumiałem, jakie są zasady tej dziwnej gry! Oto instrukcja: są dwie grupy – biali i czerwoni. Rzuca się bile rękami i trzeba przewrócić trzy małe pionki do gier planszowych ustawione na stole, ale tak, żeby bila nie wpadła do dziury.

– Chcesz zagrać z nami? – pokazał na mnie jeden z nich. – Tak! – kiwnąłem do niego.

I zaczęliśmy grać. Nie szło mi najlepiej, bo udało mi się trafić w pionki tylko raz. Jeden raz, ale za to zrzuciłem wszystkie trzy!!! To był dopiero fart 🙂

In this base we were sleeping outdoors, on bamboo bunk beds, next to the road. It was so hot and we were very dirty after the trekking on the volcano. Our driver, Johannes, was so good to us that he brought especially for us some water in a big container and we could wash! I took off my clothes and waited and my Mum and Dad were trying to get some water from the container with an empty bottle. I was really happy that I can wash 🙂 But when they poured the water on me, I started screaming, because the water was so hot!

– Does everything has to be so hot?!!!!!!- I asked my parents.

-Be happy that you can wash, cause most of the people here can’t- they said :).

After dinner we went to sleep on this bamboo beds. I couldn’t sleep cause it was so hot. Even at night it was about 42 degrees C (107 F) and 48 C (118 F) during the day. I was sitting on the bed and watching the guards passing by in the camp. When I was sitting on the bed I heard something – I was sure that someone was shooting far away. Finally I fell asleep. When we got up I told my Mum about it but she didn’t want to believe me. When we were talking to other tourists during breakfast some of them asked:

– Did you hear the shootings at night? – Then my Mum and Dad believed me!!!

W bazie spaliśmy pod gołym niebem na bambusowych pryczach rozłożonych przy drodze. Było tam okropnie gorąco, a do tego byliśmy bardzo brudni po trekkingu na wulkan. Nasz kierowca Johannes był dla nas tak dobry, że zorganizował specjalnie dla nas trochę wody w baniaku, żebyśmy mogli się umyć. Byłem tam jedynym dzieckiem, więc baaardzo o mnie dbali 🙂 Zdjąłem ubranie, moi rodzice z pustej butelki po wodzie, przeciętej na pół, zrobili jakby kubek i nabrali wody z baniaka. Nie mogłem się doczekać, kiedy mnie nią poleją!!! Wyobrażałem sobie jakie to będzie fantastyczne, przy temperaturze 48 stopni, umyć się…  😉 Tata chlusnął na mnie wodą, a ja…. zacząłem krzyczeć! Jak myślicie dlaczego? No raczej nie z radości 🙁  Okazało się, że woda była po prostu gorąca!

– Czy wszystko tu musi być takie gorące?!!!! – zapytałem rodziców.

– Ciesz się, że w ogóle możesz się umyć, bo inni nie mają takiego luksusu – odpowiedzieli :).

Po kolacji położyliśmy się spać na tych bambusowych pryczach. Było tak gorąco, że nie mogłem spać. Nawet w nocy było 42 stopnie Celsjusza (a w dzień 48!). Siedziałem na łóżku i obserwowałem strażników przechadzających się od czasu do czasu po obozie.  Kiedy tak siedziałem usłyszałem coś – byłem pewien, że gdzieś daleko słychać było strzały. W końcu zasnąłem. Kiedy wstaliśmy opowiedziałem o tym Mamie, ale mi nie uwierzyła. Rano rozmawialiśmy z innymi turystami przy śniadaniu i nagle ktoś z nich zapytał:

– A słyszeliście te strzały w nocy? – Dopiero wtedy rodzice mi uwierzyli!!!

After breakfast we went to see the Lake Asale. We were driving there by car and I could sit on the roof! It was so great – I love it :). Lake Asale was once a part of the Dead Sea which was cut out and evaporated (became dry). Do you know why it is called the Dead Sea? Because it is so salty that there are not any creatures living there! When water from Lake Asale evaporated, the salt stayed at the botom of the sea. And now it is a dry salt lake. Our guide told us that the layer of salt is 8 km deep  !!!!!!

In one place there was a deep hole in the salt – like a small pool. Some people were swimming there, but I didn’t. I put in this water only my legs, because on another trip I came into so salty water and after a few minutes all of my body was itching. Brrrrr 🙁 I didn’t want to do it again.

Po śniadaniu pojechaliśmy zobaczyć jezioro Asale. Jechaliśmy tam samochodem, a ja mogłem siedzieć na dachu jeepa! Uwielbiam to!!! Jezioro Asale było kiedyś częścią Morza Martwego. Wiecie, dlaczego to morze nazywa się „Martwe”? Ponieważ jest tak zasolone, że nie ma w nim żadnego życia! Kiedy woda z jeziora Asale wyparowała, sól opadła na samo dno.  I tak powstało wyschnięte słone jezioro. Przewodnik nam mówił, że warstwa soli ma aż 8 kilometrów  !!!! 

W jednym miejscu, w soli wykopany był głęboki dół i powstał taki jakby mały basenik. Niektórzy się tam kąpali, ale ja nie. Zanurzyłem sobie tylko nogi w wodzie, ponieważ podczas innej podróży kąpałem się w takiej słonej wodzie, a potem całe ciało mnie szczypało. Brrrr 🙁 Nie chciałem tego znowu robić.  

On the lake there were camel caravans. People come with this caravans to the lake, dig out the salt and then ride 150 km to bring the salt to the city. Do you know that here close to the lake the salt costs 2 Ethiopian birr, in the closest village salt cost 20 birr and in the city 200 birr!!!! I think that this is one of the hardest works in the world!!! I think that it was even more difficult than people carrying sulphur from Ijen volcano in Indonesia or in diamond mine in Borneo. They dig out salt when it is so hot! They didn’t have any water and we left them our water which we took from the car. And later they walk for 150km!!!!!!!!!!!!!!! They don’t ride the camels because camels have salt on their back.

Na jeziorze spotkaliśmy karawany wielbłądów. Ludzie przyprowadzają te karawany, wykopują sól i wiozą ją 150 km do najbliższego miasta. Do tego to wszystko robią na wyschniętym jeziorze, gdzie nie ma nawet żadnego namiotu, żeby odpocząć od słońca! Siedzą tam czasem kilka dni, żeby przygotować bloki solne. Czy wiecie, że tuż przy jeziorze taki kawałek soli kosztuje 2 birry, w najbliższej wiosce 20 birrów, a w mieście aż 200 birrów?!!! To jest chyba najcięższa praca na świecie!!! Wydawało mi się, że najcięższa praca jaką widziałem, to była praca mężczyzn wynoszących na plecach siarkę ze środka wulkanu Ijen w Indonezji. Albo praca w kopalniach diamentów na Borneo. Ale tutaj było jeszcze gorzej –  wykopują tę sól przy takim upale, a potem idą z nią przez pustynię 150 km do miasta!!! Nie mogą jechać na wielbłądach, bo wielbłądy wiozą przecież sól. Nie mają tam też żadnej wody, tylko tyle co ze sobą zabrali w bukłakach – dlatego zostawiliśmy im swoją wodę, którą wzięliśmy z samochodu. 

Then we came back to the car and drove to the other part of the lake. This second part was so beautiful, cause there was salt water up to my ankles. We were doing races with my Dad who will be first at the dry part :). It was not so easy, cause under this water there were small cristals of salt, very hard, which hurt our feet. There was a beautiful sunset, too.

Następnie wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy do innej części jeziora. Ta druga część była bardzo piękna, bo była tam cienka warstwa wody – tak ledwo po kostki. Ścigaliśmy się z tatą, kto pierwszy dotrze do suchej części :). Nie było to proste, bo pod tą cienką warstwą wody były małe, bardzo twarde kryształki soli, które wbijały się w stopy. Tam obejrzeliśmy też piękny zachód słońca.

 

Next day we went to Dalol to see the sulphurous lakes. It was really amazing! Ethiopia was really great!!! If you didn’t read it before – have a look also at this posts:  Bull jumping in Omo valley, Tigray rock churches – close to God 🙂

Następnego dnia wjeżdżaliśmy już z Danakil. Trochę żałowałem, bo mimo oooogromnego upału było tam suuuper!!!  W ogóle Etiopia była fajna – jak nie czytaliście innych postów o Etiopii to koniecznie zajrzyjcie jeszcze tutaj: Bull jumping in Omo valley, Tigray rock churches – close to God 🙂

]]>
https://planetkiwi.pl/2016/02/12/night-shooting-in-the-danakil/feed/ 15
Dalol sulphur lakes – world of colours :) https://planetkiwi.pl/2016/01/29/dalol-sulphur-lakes-world-of-colours/ https://planetkiwi.pl/2016/01/29/dalol-sulphur-lakes-world-of-colours/#comments Fri, 29 Jan 2016 14:49:53 +0000 http://planetkiwiblog.com/?p=3097 Hi! That’s me again :). Today I want to tell you, like I promised you in my previous post Tigray rock churches – close to God 🙂, about my trip to Dalol. Dalol is a place in the Danakil Depression in Ethiopia. It is famous for the sulphurous lakes.

Cześć! To znowu ja 🙂 Dziś opowiem Wam, tak, jak obiecałem w poprzednim poście o Etiopii Tigray rock churches – close to God 🙂 o wyprawie na Dalol. Dalol to takie miejsce w Depresji Danakilskiej w Etiopii, które słynie z siarkowych jezior.

We were going there straight form the volcano and suddenly…  I saw many many camels walking through the road. It looked so funny, because we were driving next to the camels. It looked like a race, cause they were scared and started to run very fast. I didn’t know that a camel can be so fast!!! We stopped to see the views, so… we lost the race 😉 The views of the mountains were very beautiful!

Jechaliśmy tam bezpośrednio z wulkanu samochodem i nagle… zobaczyliśmy całe stado wielbłądów idących drogą. Wyglądało to bardzo śmiesznie, bo jechaliśmy koło wielbłądów 🙂 Jak wielbłądy nas zobaczyły, to się trochę przestraszyły i zaczęły biec bardzo szybko. Nie wiedziałem, że wielbłąd może być tak szybki!!! Przez chwilę mieliśmy wyścig, ale potem zatrzymaliśmy się, żeby podziwiać widoki, czyli… przegraliśmy wyścig z wielbłądami 😉 Za to widoki gór były przepiękne!

When we came there, first I saw many shapes of the rocks – some of them looked like a mushroom, some like a cut tree… They were really beautiful. Did you know that you can sit on them?

Kiedy przyjechaliśmy do Dalol zobaczyłem najpierw różne kształty skał – niektóre wyglądały jak grzyby, inne jak ścięte drzewa… Były naprawdę piękne. Wiedzieliście, że można nawet na nich usiąść?

Then, when we climbed a small hill, we saw a beautiful viev – a colorful, amazing, sulphorus lake. There were so many colours: red, yellow, orange, brown, green. I was speechless. When you don’t move and be quite you can hear how the sulphur below your feet gurgles. It was like many very small volcanoes, geysers, which were exploding making a strange sound. It was really beautiful!!!

Później, wspięliśmy się na małe wzgórze i zobaczyliśmy niezwykły widok – kolorowe, niesamowite siarkowe jezioro. Mieniło się wszystkimi kolorami: czerwony, pomarańczowy, żółty, zielony, brązowy. Po prostu odebrało nam mowę 🙂 Kiedy się nie ruszaliśmy i byliśmy cicho, to słyszeliśmy, jak pod naszymi stopami bulgocze siarka! Wydawało mi się, że dookoła jest mnóstwo maleńkich wulkaników, gejzerków, które eksplodowały wydając dziwne odgłosy. To było naprawdę piękne!!!

But after half an hour I came back. The view was great, but the smell was horrible!! I went back to the car with some friends and my Mum and Dad went around the lake to take pictures and make a movie. My Mum wanted to make a movie of this small sulphur geyser. She came very close to it and sudenly she smelled sulfur fumes which came out from from the little volcano. My Mum couldn’t breath!! She was really scared but finally everything was OK.

Po pół godzinie, ja zdecydowałem się wrócić. Widok był przepiękny, ale smród potworny!!! Wróciłem do samochodu z przyjaciółmi, a mama i tata poszli dookoła jeziora zrobić zdjęcia i nakręcić filmik. Mama chciała nakręcić z bardzo bliska mały siarkowy gejzerek. Zbliżyła się do niego twarzą i nagle poczuła opary siarkowe, które wyskoczyły z niego, jak z wulkanu. Mama przez chwilę zupełnie nie mogła oddychać!! Naprawdę się przestraszyła, ale wszystko dobrze się skończyło 🙂

Dalol was absolutely beautiful! But it was very dangerous, too. When you walked you could feel how the ground cracks below you. We saw similar sulphur lakes, but smaller in New Zealand, but there were barriers everywhere and we could look to this lakes from about 5 meters. Here, in Dalol, you could come very close and there were no barriers.

We asked our guide if anyone ever fell into the sulphurous lakes. And he said that a couple of years ago someone did. One girl came too close, the ground broke and she fell up to her knees in the lake. Do you know what is inside the lake? It is sulphuric acid – very very dangerous!! She was taken to the hospital and survived. But her skin was falling from all her legs. He said that she was screaming like someone was killing her! Terrible story!

We also saw some small dead birds – it was so sad 🙁 Little birds in the desert see the sulphurous lake and they think that they can drink water from it. When they come close and drink, they die.

Dalol było naprawdę przepiękne. Ale też niebezpieczne. Kiedy szedłem, to czułem jak grunt ugina się i pęka pod stopami. Widzieliśmy podobne, chociaż dużo mniejsze jeziorka siarkowe w Nowej Zelandii, ale tam wszędzie były barierki i nie można było podejść na mniej niż 5 metrów!!! Tu, w Dalol, można było podejść bardzo blisko i nie było żadnych barierek.

Zapytaliśmy naszego przewodnika, czy kiedyś się zdarzyło, żeby ktoś wpadł do tego jeziorka. Okazało się, że kilka lat temu rzeczywiście tak się stało. Jakaś dziewczyna podeszła zbyt blisko, grunt się załamał i wpadła aż po kolana do jeziora. Wiecie, co jest w środku jeziora? To kwas siarkowy – bardzo bardzo żrący i niebezpieczny!! Zabrali ją do szpitala i przeżyła, ale skóra schodziła  jej z nóg całymi płatami. Przewodnik mówił, że krzyczała tak strasznie, jakby ją ktoś mordował! Okropna historia!

Nad jeziorem widzieliśmy też małe martwe ptaszki i to było baaaardzo smutne 🙁 Małe ptaszki na pustyni widzą to jezioro i myślą, że tam jest woda, która nadaje się do picia. Przylatują, piją i wtedy umierają.

After the sulphorus lake, we went to see the cave. The entrance to the cave was very small and only small people could get inside. We had to crawl for a few meters and then you come out and it is normal. The cave is not so big – you walk for about 5 minutes and come to big salt storage. I took some pieces of salt and ate it on the way back 🙂 🙂 🙂 🙂 :). I like salt 🙂 There were also funny rocks around – one of them looked like a camel. Do you see it?

Z jeziorka siarkowego pojechaliśmy obejrzeć jaskinię. Wejście było bardzo nisko i tylko niewielkie osoby mogły dostać się do środka. Musieliśmy się czołgać przez kilka metrów i dopiero dalej można się było wyprostować. Jaskinia nie była zbyt wielka, ale za to był w niej ogromny magazyn soli. Wziąłem ze sobą kilka małych kawałków i zjadłem je w drodze powrotnej 🙂 🙂 🙂 🙂 Bardzo lubię sól 🙂 Dookoła jaskini były też śmieszne skały o dziwnych kształtach – jedna z nich wyglądała jak wielbłąd. Widzicie?

 

Then we came to the medicine lake. People believe that it is a medicine, because it has potassium. It looked very funny cause it was completely brown!!!!! Unfortunately, terribly stunk 😉

Po drodze podjechaliśmy jeszcze do jeziorka leczniczego. Ludzie wierzą, że ono jest lecznicze, bo zawiera potas. Wyglądało bardzo zabawnie, bo było całkowicie brązowe!!! Niestety również potwornie śmierdziało 😉

It was the end of our trip to Dalol. Thank you for reading my posts. I hope you like it 🙂 More adventures from Ethiopia you can see in my previous posts Gate to Hell – Erta Ale volcano or Bull Jumping in Omo Valley. Next posts are coming soon! In the next post you will see how I slept in a military base and you will find out where there are huge deposits of salt 🙂

I to był koniec naszej wyprawy na Dalol 🙂 Dziękuję, że czytacie moje posty. Mam nadzieję, że Wam się podobają 🙂 Więcej przygód z Etiopii możecie zobaczyć w postach Gate to Hell – Erta Ale volcano Bull Jumping in Omo Valley. Nowe pojawią się już wkrótce! W następnym  poście zobaczycie jak spałem w bazie wojskowej i dowiecie się , gdzie są ooogromne pokłady soli. A także jak trudno jest ją przewozić 🙂

]]>
https://planetkiwi.pl/2016/01/29/dalol-sulphur-lakes-world-of-colours/feed/ 13
Tigray rock churches – close to God :) https://planetkiwi.pl/2016/01/08/tigray-rock-churches-close-to-god/ https://planetkiwi.pl/2016/01/08/tigray-rock-churches-close-to-god/#comments Fri, 08 Jan 2016 17:42:26 +0000 http://planetkiwiblog.com/?p=2824 Hi, that’s me again. After my last posts about Ethiopia: Bull jumping in Omo Valley and  Gate to Hell – Erta Ale Volcano in this post I want to tell you about rock churches in Tigray.

Po opowieściach z Etiopii w postach o ceremonii Bull Jumping w dolinie Omo oraz o piekielnym wulkanie Erta Ale tym razem chcę Wam opowiedzieć o miejscu, w którym ludzie wierzą, że im są wyżej tym bliżej Boga :), czyli o  skalnych kościołach w Tigray.

In Tigray people believe that if they are high in the mountains they are closer to God 🙂 A church in the mountains is not like in Poland – it is a very small rock cave on the top of a very very high rock! We went by car to the village. There we took a guide – his name was Fish 🙂 He rented for us old harnesses to secure us while climbing. We drove by car for 20 min. and we saw a very big mountain. The guide told us that this is the mountain which we will climb. We said only ‚O my God!’ – we couldn’t believe it. The mountain was so beautiful, but so high! First, we were walking through a riverbed. Then we started climbing.

 Nie myślcie, że „kościół na szczycie góry” w Etiopii wygląda tak jak u nas! Ten kościół to była taka mała grota na szczycie bardzo wysokiej skały 🙂 Aby tam dotrzeć z Mekele pojechaliśmy samochodem do małej wioski i tam wzięliśmy przewodnika – miał na imię Fish 🙂  Przewodnik zawiózł nas do jeszcze mniejszej wioski, gdzie wypożyczył dla nas stare liny i uprzęże do asekuracji podczas wspinaczki. Zastanawialiśmy się czy w ogóle nas utrzymają! Stamtąd jechaliśmy jeszcze 20 minut samochodem pod baaardzo wysoką górę. Przewodnik powiedział nam, że właśnie na nią będziemy się wspinać. Powiedzieliśmy tylko „O Boże!”  – nie mogliśmy w to uwierzyć. Góra była bardzo piękna, ale strasznie wysoka! Najpierw przez dłuższy czas szliśmy korytem rzeki, a potem zaczęliśmy się wspinać.

In the beginning it was not so hard. But later, it became very hard to climb because there was a lot of sand on the trail. Sometimes we stumbled and it was really dangerous! My Dad is scared of heights and he said that he doesn’t want to continue. He waited for us most of this trip. Me and my Mum were climbing further. We went higher and higher and it was really difficult. Only for a moment we were using harnesses.  If you read „About” page on my blog you know that I learn rock climbing and I like it very much. That’s why I know how to tie a security knot (called „double eight”). Our guide didn’t know how to do it, so I did it for me and for my Mum. Later we were climbing without any shoes and harness. We were laughing because our guide said that Abuna Yemata will protect us. Abuna Yemata is an Ethiopian saint and we were going to see the church which has his name.

Na początku wydawało się, że nie będzie to takie trudne. Wchodziliśmy po skałach, ale była tam wąska ścieżka. Później wejście stało się trudne,  ponieważ na ścieżce było pełno piasku. Czasami potykaliśmy się, a buty ślizgały się na piachu i było naprawdę niebezpiecznie! Mój tata ma lęk wysokości i w pewnym momencie powiedział, że dalej nie idzie. Został i czekał na nas przez większą część wspinaczki. Ja z mamą wspinaliśmy się dalej. Droga była coraz węższa, a przepaść robiła się coraz głębsza. Tylko przez moment używaliśmy uprzęży. Byłem przerażony, jak zobaczyłem jak przewodnik zawiązał linę do mojej uprzęży – on po prostu nie miał pojęcia, jak powinna być zawiązana lina!!! To nawet nie była podwójna ósemka, czyli specjalny węzeł do liny asekuracyjnej 🙂 Ponieważ umiem wiązać linę, rozwiązałem węzeł przewodnika i zawiązałem taki, jaki powinien być prawidłowo. Mama bardzo się ucieszyła, że to umiem, bo jej też wiązałem węzeł 🙂 A potem już szliśmy bez uprzęży, czyli „na żywca”. Do tego bez butów, bo tak było bezpieczniej! Na pewno czytaliście zakładkę „About” na moim blogu i wiecie, że uwielbiam wspinaczkę i uczę się jej już ponad 2 lata. „Na żywca” oznacza, że nie ma się asekuracji (zabezpieczeń) podczas wspinaczki.  Śmialiśmy się, bo nasz przewodnik mówił, że wszystko będzie dobrze, bo chroni nas Abuna Yemata. Abuna Yemata to etiopski święty i szliśmy właśnie obejrzeć kościół, który nosi jego imię.

We came to the top and the view was really beautiful. I was happy that we did it! We came into the church and we saw so many paintings. The priest, who opened the church for us, told us about the paintings. In one of them there were 12 Apostels, in the second one – Queen Sheba. The priest told us also a very funny legend about Queen Sheba and King Salomon. King Salomon invited Queen Sheba to his palace. She came into his palace and he gave her very salty food. When she asked ‚Where is something to drink?’ he showed her his bedroom and the Queen went there to drink. The King came after her. That’s how King Menelik I of Ethiopia came into this world. 🙂 🙂 The priest told us, too, that this church is so high in the mountains because when people built it there was a war and the enemy couldn’t find it. People there also think that when the church is so high, it is close to God. 🙂 Do you know that there are more than 100 churches like that there? Most of them are not for tourists because the road is too difficult. You can see only some of them. They are from 16th-17th century, but people say that some of them are even form the 4th century!!!

Kiedy dotarliśmy na szczyt widok był niesamowity!!! Zobaczcie jak tam było wąsko i stromo, ale było warto!!! We wnętrzu kościoła zobaczyliśmy bardzo dużo malowideł. Ksiądz, który wszedł z nami (bez niego nie można było wejść do środka)  pokazał nam kościół i opowiadał o malowidłach. Na jednym z nich było 12 Apostołów, a na drugim – Królowa Saba. Ksiądz opowiedział mnie i mamie bardzo zabawną legendę o Królowej Sabie i Królu Salomonie. Król Salomon zaprosił Królową Sabę do swego pałacu. Jak przyjechała do niego, to podał jej bardzo słone jedzenie. Kiedy królowa zapytała „Gdzie jest coś do picia?” on pokazał jej swoją sypialnię i królowa weszła do niej, żeby się napić. Wtedy król wszedł za nią. I w ten właśnie sposób na świat przyszedł Menelik I – pierwszy król Etiopii. 🙂 🙂 Ksiądz powiedział nam też, że kościół jest zbudowany tak wysoko w górach, bo kiedy był budowany, była wojna i chodziło o to, żeby wrogowie go nie znaleźli. Ludzie tam wierzą też, że jak kościół jest tak wysoko, to jest blisko Boga 🙂 A wiecie, że takich kościółków jest tam ponad 100! Większość jest niedostępna dla turystów, bo dojście jest zbyt trudne – można dotrzeć tylko do kilkunastu. Te kościoły są z XVI-XVII wieku, chociaż niektórzy z tubylców mówią, że są nawet takie z IV w.

After visit to the church we were coming down for about 2 hours but the priest surprised us and came down in about half an hour :). When we came dopwn we met with Dad and started going to the car. We saw some dark rainy clouds but our guide said that it will be raining only far away, not here. So we said ‚OK’. The view was so beautiful! I also found some funny little rocks which look like circles. But our guide was wrong – when we came to the car it started raining. 🙂

Po obejrzeniu kościoła zaczęliśmy schodzić w dół, co zajęło nam prawie 2  godziny. Najbardziej nas zaskoczył ksiądz, który zszedł w ciągu pół godziny 🙂 On biegał po tych skałach! Na dole spotkaliśmy się z tatą, zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia i zaczęliśmy iść w stronę samochodu. Za nami pojawiły się czarne deszczowe chmury, ale nasz przewodnik powiedział, że padać będzie tylko daleko w górach, a u nas nie. Więc powiedzieliśmy „OK”. Szliśmy, patrzyliśmy na bardzo piękne widoki, a ja znalazłem też śmieszne małe kamyki w kształcie kółek. Ale wiecie co? Nasz przewodnik się mylił – kiedy dotarliśmy do samochodu zaczęło padać 🙂 

I was really proud that I climbed so high! The guide was also proud of me and told me that when he has fifteen people on the group, usually only a couple makes it to the end 🙂 I did it!!! Hurray!

Byłem bardzo zadowolony, że udało mi się wspiąć tak wysoko! Przewodnik też był ze mnie dumny i powiedział, że jak ma grupy kilkunastoosobowe, to tylko kilka osób dochodzi do końca 🙂 Mnie się udało!!! Hurra!

 

]]>
https://planetkiwi.pl/2016/01/08/tigray-rock-churches-close-to-god/feed/ 25
Gate to hell – Erta Ale volcano https://planetkiwi.pl/2015/11/20/gate-to-hell-erta-ale-volcano/ https://planetkiwi.pl/2015/11/20/gate-to-hell-erta-ale-volcano/#comments Fri, 20 Nov 2015 18:57:53 +0000 http://planetkiwiblog.com/?p=2846 In this post I want to tell you about the Erta Ale volcano in Danakil Depression. It’s one of the five volcanoes in the world where you can see a real lava lake!!!

W tym poście chcę Wam opowiedzieć o wulkanie Erta Ale w Depresji Danakilskiej. Ten wulkan jest jednym z pięciu czynnych wulkanów na świecie, na które możesz wejść, dojść tak blisko brzegu krateru i obserwować prawdziwe jezioro lawy!!!

That day we had to wake up very early because the road to the volcano took 8 hours! First, we were driving on normal roads for 2 hours.

Tego dnia, kiedy mieliśmy wyjeżdżać, wstaliśmy bardzo wcześnie, bo pod wulkan jechało się 8 godzin. Pierwsze ok. 2 godzin jechaliśmy normalną drogą.

Then, we were driving off – road on lava rocks and on the desert. I felt like a soldier because we were driving in a hummer. It’s an American car, which the military are driving during their missions. The road was very difficult – 1,5 hours on the desert and then 4 hours on real lava rock!!! We were changing cars because our car stuck in the sand and the driver had to dig it out. We couldn’t stand outside because it was too hot – during the day it was 47-48 degrees C [118 degrees F]!!! Later, one of other cars got a flat tire. Girls from that car came into our car. Luckily, the drivers managed to change the tyre, but it was really difficult.

Przez kolejnych kilka godzin drogi mieliśmy prawdziwy off-road po skałach z lawy i po pustyni. To była jazda bez trzymanki 🙂  Czułem się jak żołnierz, bo jechaliśmy hummerem. To amerykański samochód, którym wojsko jeździ podczas misji. Droga była bardzo trudna. Pierwsze półtorej godziny jechaliśmy po pustyni, a potem prawie 4 godziny po autentycznej lawie wulkanicznej!!!  Musieliśmy się przesiadać, bo nasz samochód zakopał się w piasku i kierowca musiał go odkopywać. Nie mogliśmy też za długo stać na zewnątrz, bo było strasznie gorąco – w ciągu dnia było 47-48 stopni Celsjusza!!! Później, inny samochód, który jechał przed nami przebił oponę – dziewczyny, które jechały tamtym samochodem musiały przesiąść się na trochę do nas. Na szczęście kierowcom udało się zmienić koło. Było to trudne, bo nawet nie mieli jak dojść do tego koła, które ugrzęzło w lawie wulkanicznej ! 

About one hour later we saw small houses made on the lava rock. I don’t know how these people can live there!!!.

Jakąś godzinę później zobaczyliśmy małe chatki postawione na lawie. Nie wiem, jak ci ludzie mogą w ogóle tam mieszkać!!!

When we came under the volcano it was late evening. The houses there were made of lava rock and sticks. We started the trekking to the volcano at 7 pm because it was not so hot – at night only 🙂 40 degrees C!  [104 degrees F] 🙂 We got 2 big bottles of water for everyone and packed only necessary things. I was riding on a camel, because after the whole day I was really tired and sleepy. But for my Dad and my Mum it was so hard to go there. We were walking very fast for about 3,5 hours. It was completely dark – we only had small torches. One of the ladies there fell on her face! I was tryying not to sleep and asked my parents to tie me to the camle, because I was scared that I will fall down 🙂 But they didn’t – only were asking me all the time: ‚Simon, don’t sleep’ 🙂

Kiedy dotarliśmy pod wulkan był już późny wieczór. Tam dla odmiany, domy w tej maleńkiej wiosce były zrobione z lawy i patyków. Zaczynaliśmy trekking o 7 wieczorem, bo było zbyt gorąco – a w nocy było tylko 🙂 40 stopni Celsjusza! W wiosce dostaliśmy po dwie duże butelki wody i spakowaliśmy tylko niezbędne rzeczy. Niczego do mycia nie zabieraliśmy, bo tam i tak nie ma wody! Ja jechałem na wielbłądzie. Po całym dniu rzucania mną w samochodzie na tych wertepach, wczesnym wstawaniu, nie miałem już za dużo siły. Mama i Tata wchodzili, ale było im bardzo ciężko. Szliśmy bardzo szybko przez około 3,5 godziny. Było kompletnie ciemno – mieliśmy tylko nasze czołówki. Droga była przez pustą w środku lawę, która czasami pękała i komuś wpadała noga.  Jedna pani przewróciła się i upadła na twarz! Ja po drodze mało nie usnąłem i nawet prosiłem rodziców, żeby mnie przywiązali do wielbłąda, bo bałem się, że spadnę 🙂  Ale tego nie zrobili tylko co chwilę pytali mnie czy nie śpię. 

When we came to the top of the volcano, we saw the lava lake from about 100 m [300 ft]. Our guide said that we can come closer and we came really close to the lava lake – we were about 1-2 meter (3-6 ft). It was amazing!!! We saw how this lava was sparkling. It looked like a thin pancake or like a boiling pudding. I found many little pieces of lava and I took them home. 🙂 There was also something strange – I am scared of spiders and I thought that there were spider webs there. But the guide told us that there were really very thin pieces of lawa – it looked like cotton candy. 🙂 🙂 We had to be very careful when we walked on lava because it was cracking and you could fall inside up to your knees.

Kiedy dotarliśmy na górę wulkanu, zobaczyliśmy jezioro lawy z odległości jakichś 100 m. Nasz przewodnik powiedział, że możemy podejść bliżej i podeszliśmy do samego brzegu – około 1-2 m od krawędzi. To było niesamowite!!! Widzieliśmy jezioro lawy kilka metrów niżej!!! Patrzyliśmy jak lawa pryska i strzela. Wyglądała jak cienki naleśnik albo jak gotujący się i bulgoczący budyń. Znalazłem dużo małych kawałków lawy i zabrałem je do domu. 🙂 Było tam też coś dziwnego – boję się trochę pająków i myślałem, że to są pajęcze sieci. Ale przewodnik powiedział nam, że to były takie cienkie smugi lawy – wyglądały jak wata cukrowa. 🙂 🙂 Tam trzeba było też uważać przy chodzeniu, bo zastygła lawa była bardzo wypukła i łatwo pękała pod nogami, a wtedy wpadałeś nawet po kolana!

We were sleeping on the volcano without any tent. Suddenly, we felt that something was running on our legs and we were a little scared, but then we saw that it was only a small mouse. 🙂 All night there were guards with guns watching us. The volcano is only 50 km from border with Eritrea and there are fights there. In the past it happenned that the tourists were attacked. O, my God! – I thought. But I was so tired that I slept really well and I wasn’t afraid 🙂

Na wulkanie spaliśmy pod gołym niebem w specjalnie ułożonych kamiennych kręgach. Nagle, poczuliśmy że coś przebiegło nam po nogach i trochę się przestraszyliśmy, ale okazało się, że to była tylko mała myszka. 😉 Całą noc pilnowali nas wojskowi z bronią. Wulkan Erta Ale jest tylko ok. 50 km od granicy z Erytreą i cały czas są tam jakieś walki. Wcześniej zdarzało się , że ludzie z Erytrei atakowali turystów. No nieźle, pomyślałem…..  Ale na Erta, po tym dłuuugim dniu spałem bardzo dobrze i niczego się nie bałem 🙂

We got up early and started to walk down. On the way back I was riding on a camel only for a moment and later my Mum was riding a camel and I was walking in front. I started to run but my Dad said that this is dangerous so I started to walk again. I was walking very fast with other people in front and my parents stayed in the back. I didn’t have any water. I felt that I was dehydrated and when we came to the vilIage I got water from my Dad I drank one litter of water!

Wstaliśmy wcześnie rano i zaczęliśmy schodzić w dół. W drodze powrotnej tylko przez chwilę jechałem wielbłądem, a potem już mama jechała na wielbłądzie, a ja szedłem z przodu. Zacząłem nawet biec, ale tata powiedział, że to jest niebezpieczne, więc dalej już szedłem. To było niebezpieczne bo mogłem dostać odwodnienia organizmu! Dzieci odwadniają się znacznie szybciej niż dorośli. Posłuchałem taty, ale i tak szedłem szybko na samym przodzie z jednym z wojskowych, a rodzice zostali z tyłu. Niestety nie zabrałem ze sobą wody 🙁  Czułem się odwodniony i kiedy w końcu dotarliśmy do wioski to już kręciło mi się w głowie. W wiosce wziąłem wodę od taty i wypiłem cały litr na raz!

I really liked this volcano, but the trip was very, very hard! We spent 5 days in Danakil Desert and it was really hardcore 🙂 See you in my next post!

Bardzo podobało mi się na wulkanie, ale wyprawa była bardzo, bardzo trudna. W Depresji Danakilskiej byliśmy 5 dni i przyznam, że było tam wyjątkowo hardcorowo!!! Kolejne przygody z Danakil w następnym poście! 

]]>
https://planetkiwi.pl/2015/11/20/gate-to-hell-erta-ale-volcano/feed/ 21
Bull jumping in Omo Valley https://planetkiwi.pl/2015/10/05/bull-jumping-in-omo-valley/ https://planetkiwi.pl/2015/10/05/bull-jumping-in-omo-valley/#comments Mon, 05 Oct 2015 15:31:46 +0000 http://planetkiwiblog.com/?p=2420 Today I wanna tell you about bull jumping ceremony (‚Ukuli Bula’) in Hamer tribe in Omo Valley!

Dziś chcę Wam opowiedzieć o ceremonii „bull jumping” (Ukuli Bula) w plemieniu Hamerów.

Hi! Sorry that I didn’t write for such a long time but I didn’t have time :). First I was in Ethiopia, then I had so many tests at school. 🙂 I’m not going to tell you about Ethiopia in order because first I want to tell you about the most interesting thing.

Cześć! Sorry, że tak długo nie pisałem, ale zupełnie nie miałem czasu. 🙂 Najpierw byłem w Etiopii, a poźniej miałem duuużo testów w szkole. 🙂 Nie opowiem wam o Etiopii w kolejności ponieważ najpierw chcę Wam opowiedzieć o najbardziej intresującej rzeczy. 

It was in Omo Valley close to the town Turmi. We came there because we wanted to see the man who will be jumping over the bulls. This is a ‚come of age’ ceremony – a boy becomes a man. We went to the place of the ceremony. Then we saw that some girls from Hamer tribe start dancing with small bells same as cows have. And they also had some small trumpets. I don’t know the name of this thing but it looks like a little trumpet. We didn’t know what was the matter !!!! Suddenly we saw that these girls went to the bush and came back with three young men. Those men were ‚maza’ – ‚maza’ is a young man after bull jumping who is looking for a wife.

Było to w dolinie Omo blisko miasteczka Turmi. Pojechaliśmy tam, ponieważ chcieliśmy zobaczyć jak mężczyźni skaczą przez byki. To jest ceremonia przejścia do dorosłości – chłopiec staje się mężczyzną. Poszliśmy na miejsce ceremonii. Tam zobaczyliśmy jak dziewczęta z plemienia Hamer zaczynają tańczyć z małymi dzwoneczkami, takimi, jakie mają też krowy. Miały również małe trąbki. Nie wiem, jak ta rzecz się nazywa, ale wyglądała jak mała trąbka. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje!!!! Nagle, zobaczyliśmy, że dziewczęta poszły do buszu i wróciły z trzema młodymi mężczyznami. To byli „maza” – „maza” to młody mężczyzna po ceremonii bull jumpingu, który szuka żony.

The girls started dancing in front of maza and they asked to be whipped. Then the ‚maza’ started whipping them with some long thin sticks. The girls had bloody cuts on their backs. The women want to be whipped cause they want to show that they really love the boy who is going to jump (he is from their family). On the women’s backs you can see maaaaaaaaaaany big scars. It’s really strange. I  don’t understand how they can do it !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 🙁

Dziewczyny zaczęły tańczyć przed „maza” i prosiły, żeby je chłostali. Wtedy „maza” chłostali je długimi cienkimi rózgami. Dziewczyny miały krwawe rany na plecach. Kobiety chcą, żeby je chłostać, ponieważ w ten sposób pokazują, że kochają chłopaka, który będzie skakał i który jest z ich rodziny. Na plecach kobiet widać baaaaaardzo duuuuuuuuużo wielkich blizn. To strasznie dziwne. Nie rozumiem, jak one mogą to robić!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 🙁

Later we went to see the bull jumping. The tribe people came to see how the boy jumps. Then we saw that some people come with cattle. They put it in a line and were holding it from two sides – the horns and the tails. The young man who is going to jump is rubbed with sand to wash away his sins and with cow dung to give him strength. He is completely naked!!! 🙂 He has only stripes across his chest (you can see it in the pictures) to protect him from bad spirits.

Później poszliśmy zobaczyć skoki przez byki. Ludzie z plemienia zgromadzili się, aby zobaczyć, jak chłopiec skacze. Wtedy zobaczyliśmy ludzi, którzy prowadzili bydło. Ustawili je w jednej linii i trzymali je z dwóch stron – za rogi i ogony. Młody chłopiec, który ma skakać jest nacierany piaskiem, żeby zmazać grzechy oraz krowią kupą, aby dac mu siłę. On jest całkowicie nagi!!! 🙂 Ma tylko paski związane na piersi (widać to na zdjęciach), kóry chronią go przed złymi duchami. 

He must jump at least 4 times over the bulls to show that he is strong and ready to marry. 🙂 After the ceremony the boy can pee while standing – before he must pee like a girl. 😉 They also shave his head and give him a small stool and a stick. All of the Hamer men carry a small wooden stool and a stick. They are sitting on this stool, but at night, when they sleep, they rest their heads on it.

Chłopak musi przeskoczyć co najmniej 4 razy nad bykami żeby pokazać, że jest silny i gotowy do małżeństwa. 🙂 Dopiero po ceremonii chłopak może sikać na stojąco – wcześniej musi to robić w kucki jak dziewczyna. 😉 Golą mu też głowę i dają mały drewniany stołeczek i kij. Każdy mężczyzna Hamer nosi ze sobą taki stołeczek i kij. Siedzą na stołeczku, a w nocy, kiedy śpią, opierają na nim głowę.

After the ceremony he becomes a ‚maza’. He is going to find a wife and he has to find her in 3 months. When he finds her he must give about  30 goats and 20 cows to her family. Next he has to take her to his house. For three months all familly feed her to be strong. At this time she is going outside only for a pee. 🙂 A Hamer man can have about 3-4 wives. You can tell which wife is it by the kind of necklace she wears.

Po ceremonii chłopak staje się „maza”. Wyrusza na poszukiwanie żony i musi ją znaleźć w ciągu 3 miesięcy. Kiedy ją znajdzie musi dać około 30 kóz i 20 krów jej rodzinie. Wtedy zabiera ją do domu. Przez 3 miesiące jego rodzina karmi ją, żeby była silna. Wtedy ona wychodzi z domu tylko na siku. 🙂 Mężczyzna Hamer może mieć około 3-4 żon. Można poznać, która to jest żona, po rodzaju naszyjników, jakie nosi.

After the ceremony our guide Fitretu (who is from Hamer tribe) put up a tent for us in the village. When I was sleeping my mum and dad couldn’t sleep. In the village there was a party and it was noisy. There were also many goats with bells. They were scratching so the bells were ringing; they were bleating, too.

Po ceremonii nasz przewodnik Fitretu (który jest też z plemienia Hamerów) rozstawił nam namiot w wiosce. Ja spałem, ale moi rodzice nie mogli spać. W wiosce była impreza i było bardzo głośno. Było też dużo kóz z dzwoneczkami. Kiedy się drapały, to dzwoneczki dzwoniły. Kozy też głośno meczały.

At Turmi we were on the market. There we bought brass bracelets. The Hamer people make these bracelets from gun bullets. All of the Hamers wear them. I also bought a spear. Then we went to the bush and found a stick for the spear. Later one boy was teaching me how to throw it. 🙂 I realy liked it, we were throwing it all the afternoon.  I brought it home with me. 🙂

W miasteczku Turmi poszliśmy na rynek. Kupiliśmy też mosiężne bransoletki. Hamerowi robią je z kul karabinowych. Wszyscy tam je noszą. Kupiłem tez sobie włócznię. Potem poszliśmy do buszu i znaleźliśmy kij do tej włóczni. Potem jeden chłopak uczył mnie, jak nią rzucać. 🙂 Bardzo mi się do spodobało i rzucaliśmy włócznią całe popołudnie. Przywiozłem ją ze sobą do domu. 🙂

Follow my blog! New adventures form Ethiopia soon… 🙂

Śledźcie bloga! Nowe przygody z Etiopii już wkrótce… 🙂

]]>
https://planetkiwi.pl/2015/10/05/bull-jumping-in-omo-valley/feed/ 27