Siquijor fish eating my hands…

🇬🇧 Further part of my trip to Siquijor, in the Phillippines.

🇵🇱 O dalszej części podróży po wyspie Siquijor, na Filipinach.

Next morning we stood up and we started planning our day. I had an idea to go to waterfalls because we read that they are beautiful. We saw also that we can go there by the way where there is the oldest and the strangest tree in Siquijour. We started driving.

Następnego ranka wstaliśmy i zaczęliśmy planować nasz dzień. Wpadłem na pomysł, żebyśmy pojechali do wodospadów, bo wcześniej czytaliśmy, że są naprawdę piękne. Sprawdziliśmy, że możemy tam  pojechać drogą, przy której jest najstarsze i najdziwniejsze drzewo na Siquijorze. Ruszyliśmy w drogę.

 

After a few kilometers we arrived at our first stop, close to a village Campalanas. It was a very very old Banjan tree. My mum started taking photos. Suddenly, I saw a guy which was selling coconuts. I love them! Yummy 🙂 He cut of the top of a coconut and he gave it to us than we can drank it. He also made a funny trick. When we gave empty coconut to him (after we drank it) he cut it with a machette into two parts. Then he also cut-off a little piece from the bottom of it. It was a  spoon!!!!! This way we could it coconut pulp with this spoon. It was awesome!

Po kilku kilometrach dotarliśmy do pierwszego postoju, blisko wioski Campalanas. To było bardzo, bardzo stare drzewo Banjan. Muńka zaczęła robić zdjęcia. Nagle, zobaczyłem faceta, który sprzedawał kokosy. Uwielbiam je! Pychota 🙂 Odcinał czubek kokosa tak, żeby można go było wypić. Robił też taki śmieszny trick. Kiedy oddawaliśmy mu puste kokosy po wypiciu, przecinał je maczetą na dwie części. Potem odcinał też mały kawałek ze spodu i robił z niego taką jakby łyżeczkę!!! W ten sposób mogliśmy wyjeść pulpę ze środka. To było super!

We saw some people sitting in water next to the tree. I went there and saw that this is a natural “fish-spa”. It looked like that: some people were siting in a  small spring and there were many small fishes which were eating your dead skin!!! It was the best! I really loved it. My skin was peeling off because of sun and all the fishes were in these places. The worst was when a big fish was coming – I felt like it was eating me 😉

We spent some time at the fish spa but we had to go to the waterfalls, so we started driving again.

Zobaczyliśmy ludzi siedzących w wodzie koło tego wielkiego drzewa. Podszedłem i zauważyłem, że to naturalne „fish-spa”. Wyglądało to tak: ludzie siedzieli sobie przy małym źródełku, a w wodzie pływały maleńkie rybki, które objadały martwy naskórek!!! To było ekstra. Uwielbiam fish-spa. To naprawdę fajne uczucie, chociaż chwilami strasznie łaskocze 😉 Mnie akurat schodziła skóra z rąk od słońca i wszystkie rybki zebrały się dokładnie w tych miejscach, gdzie ona odstawała. Najgorzej jak podpływała duża ryba, bo wtedy miałem wrażenie jakby coś mnie zjadało 😉

Posiedzieliśmy tam trochę, ale mieliśmy jechać do wodospadów, więc niedługo ruszyliśmy w dalszą drogę.

When I thought about these waterfalls I imagined that there will be only small waterfall and that’s it. It was better! There were three waterfalls which had about 5-6 meters! I jumped from this waterfalls. There were also two vines. Do you know why I am telling you about them? Because I was making “Tarzan” 🙂  I caught up the wine and I started swinging on it. I swung one time and I jumped into the water. I really loved it. It was so slippery on this waterfall. Once I was running to jump from there and I fell into the water!!!!!  I was so scared then! The locals told us that there is another waterfall near. Of course, I had to see it 🙂 It was great, too, but too high to jump. Even the locals had a problem with jumping from the top because you could hit the rocks. That’s why I was bomb-jumping from a lower place. Do you like bomb-jumping?

Kiedy myślałem o tych wodospadach, wyobrażałem sobie, że to będzie tylko taki mały wodospadzik i tyle. Było o wiele lepiej! Były tam trzy wodospady, które miały po 5-6 metrów! Skakałem z nich i to było super. Były tam też takie pnącza. Wieie, dlaczego wam o tym mówię? Bo tam robiłem „Tarzana” 😉 Łapałem się za lianę i bujałem na niej, a potem skakałem do wody. Było fantastycznie. Ale nad wodospadami było też bardzo ślisko. Raz biegłem, żeby skoczyć, po czym poślizgnąłem się i wpadłem do wody. Nieźle się wtedy wystraszyłem! Miejscowi powiedzieli nam, że niedaleko jest też kolejny wodospad. Oczywiście musiałem go zobaczyć. Okazało się, że jest równie genialny, ale tam już nie udało mi się skakać z samej góry. Nawet tubylcy mieli z tym kłopot, bo trzeba było odbić się bardzo mocno i daleko, żeby się nie porozbijać o skały. Dlatego tam skakałem z niższej skałki na bombę! Lubicie tak skakać? 

After some time we had to go and I wasn’t happy about it. Few minutes later we went to a small village Cantabon. There were children playing and some coconuts drying on the road. Next we saw a big sign “Cantabon Cave” and a small building behind it. We got in there and I asked:

– Is there a cave somewhere here?

– After an hour we will be open. This is the cave. – answered a man.

– OK, we will come back after an hour – and we went away.

When we walked in the village we found a shaman. She gave us many herbs which help when you are ill. Do you remember how I told you that Siquijor is an island of witches and ghosts? We asked the shaman about the ghosts and she said: “yes, of course, it’s true, they are here” 😉 We were talking so much time with her that we didn’t know that we talked for an hour.

Po jakimś czasie musieliśmy jechać, chociaż wcale nie miałem ochoty zostawić tych wodospadów. Parę minut później dojechaliśmy do wioski Cantabon. Dzieci bawiły się na ulicy, a z boku były suszące się kokosy. Nagle zobaczyliśmy wielki napis „Jaskinia Cantabon” i jakiś mały budynek za nim. Weszliśmy do środka i zapytałem:

– Czy tu jest jakaś jaskinia?

– Tak, tu jest jaskinia. Otwieramy za godzinę. – odpowiedział mężczyzna.

– Dobrze, to wrócimy za godzinę. – odpowiedzieliśmy i poszliśmy przejść się po wiosce.

W wiosce spotkaliśmy szamankę, która dała nam różne zioła. Mówiła, że pomagają, jak się jest chorym. Pamiętacie, jak mówiłem wam, że Siquijor to wyspa czarownic i duchów? Zapytaliśmy szamankę o duchy, a ona odpowiedziała: „oczywiście, że to prawda, są tu duchy” 😉 Gadaliśmy z nią tak długo, że nawet nie zauważyliśmy, jak minęła godzina.

A few minutes later we went to the cave. The cave was awesome! We were walking there for about three hours in mud and water up to our knees. In the end we even had to swim, it was really great. There were so many stalactites and stalagmites. The guides told us not to touch them, but one time I caught the stalactite because I slipped and I would almost break my leg. It was so dangerous. Once I fell into the hole in the cave but I didn’t have time to catch the stalactite. I thought that I will never stood up. Can you imagine? There were so many funny figures and rock formations. I found a thing that looked like a shower. I even drank water from it 😉 It was great.

Kilka minut później weszliśmy do jaskini. Jaskinia była niesamowita! Szliśmy tam przez około 3 godziny w błocie i wodzie do kolan. Pod koniec musieliśmy nawet płynąć, ekstra nie?! Było tam mnóstwo stalaktytów i stalagmitów. Przewodnik mówił, że nie wolno ich dotykać, ale raz musiałem się przytrzymać jednego z nich, bo się poślizgnąłem i prawie bym złamał nogę. Było naprawdę niebezpiecznie. Innym razem wpadłem w dziurę w jaskini i już myślałem, że z niej nie wyjdę 😉 Wyobrażasz sobie? W jaskini można też było znaleźć mnóstwo pięknych figur i formacji skalnych. Znalazłem nawet taką, która wyglądała jak prysznic. Piłem z niej wodę 😉 Uwielbiam jaskinie!

In my next post I will tell you about what is my greatest fun – diving!!! So see you. Bye 😉

A w następnym poście napiszę o tym, co dla mnie było najbardziej odjazdowe – nauce nurkowania!!! Dozo 😉

Comments

  1. Odpowiedz

    Pełną Parą

    11 października 2016

    Patrzę na zdjęcia i zazdroszczę! 🙂 wspaniała przygoda!

    • Odpowiedz

      Simon planetkiwi

      11 października 2016

      To prawda! Siquijor był genialny 🙂 Do tego uwielbiam jeździć motobike’mi , a tam jeździliśmy kilka dni! I dzięki temu, że tubylcy uważają tą wyspę za nawiedzoną nie ma zbyt dużo ludzi 🙂

    • Odpowiedz

      Nikki

      19 lutego 2019

      Strasznie zazdroszczę ci tych przygód
      A co do wody to uwielbiam skakać na bombę

      • Odpowiedz

        Simon planetkiwi

        20 lutego 2019

        Dzięki! Ja też kocham skoki na bombę 🙂

  2. Odpowiedz

    Asia - Matka w kratkę

    11 października 2016

    Naturalne fish-spa:))) o ile to lepsze niż moczenie nóg w akwarium:) Świetny dzień pełen przygód!

    • Odpowiedz

      Simon planetkiwi

      12 października 2016

      Ja też tak uważam 🙂 Poza tym tam były rybki różnej wielkości i jak te większe podgryzały to normalnie aż szczypało! A te małe strasznie smyrały 😉

  3. Odpowiedz

    Simon planetkiwi

    12 października 2016

    To też moje dwie najfajniejsze przygody! Skakanie z wodospadu uwielbiam i zawsze jak tylko mogę to skaczę 🙂 A ta jaskinia była mega, bo ciągle łaziliśmy w wodzie. W takiej jaskini nigdy wcześniej nie byłem 🙂

  4. Odpowiedz

    Magda

    26 października 2016

    Niesamowite przygody i cudowne zdjęcia! Skoki do wody z wodospadu – bombowe. Marzenie mojej córki 🙂

Leave a Comment

Cookies help us deliver our services. By using our services, you agree to our use of cookies. More Info | OK