Night shooting in the Danakil…

Hi! In this post I want to tell you again about Etiopia, but really different.

Cześć!  Dziś znów opowiem wam o Etiopii, ale całkiem innej 🙂

We were coming back from the volcano – you can read about it in the post Gate to Hell – Erta Ale Volcano – and we were going to the salt lake and sulphur fields in the Danakil Depression. You know all about it from my post Dalol sulphur lakes – world of colour. Now it is time for the salt lakes!

Wracaliśmy z wulkanu – możecie o nim przeczytać w poście Gate to Hell – Erta Ale Volcano – i jechaliśmy nad słone jezioro oraz pola siarkowe w Depresji Danakilskiej. O polach siarkowych pisałem w poście Dalol sulphur lakes – world of colour, więc wszystko wiecie 😉 Teraz czas na słone jeziora!

First, we arrived to Hamed Ela – a very small village with a military base. It didn’t look like it. There were only some small houses made of sticks where the soldiers were sleeping. We were very close to the border with Eritrea. There was a war between Ethiopia and Eritrea not so long ago – that is why there was a base there. In the base there was a small building, like a bar, where you could buy something to drink. I went to the bar and saw the soldiers playing some game on the billiard table.

Can I play with you? – I asked.

They didn’t understand English so I had to show them what I wanted. They said something in Ethiopian language but I didn’t understand anything. So they showed me how they play, but I still didn’t understand anything 🙁 ! It was so funny because we were „talking” as if we were deaf :). Finally I understood how they were playing. This is the instruction of the game: There are two groups. Red and white. They throw the balls with their hands and they have to strike three small boardgame pawns placed on the table but the ball can’t fall into the hole.

– Do you want to play with us? – One of this people showed me. – Yes! – I showed him, too.

And I started playing with them. I was not so great, because I managed to hit the pawns only one time. One time, but all three pawns! I was really lucky :).

Najpierw przyjechaliśmy do Hamed Ela – bardzo małej wioski z bazą wojskową. Wcale nie wyglądała na prawdziwą bazę. Były tam tylko małe domki zrobione z gałęzi, w których spali żołnierze. Byliśmy bardzo blisko granicy z Erytreą i dlatego właśnie była tam baza, ponieważ jeszcze niedawno między Etiopią a Erytreą była wojna. W bazie był mały budynek, jakby bar, gdzie można było kupić coś do picia. Poszliśmy do baru i zobaczyliśmy żołnierzy, jak grają w jakąś dziwną grę na stole bilardowym.

Mogę zagrać z wami? – zapytałem.

Ale oni nie mówili po angielsku, więc musiałem im pokazać, o co mi chodzi. Powiedzieli coś po etiopsku, ale tego z kolei ja oczywiście nie zrozumiałem. Więc pokazali mi, jak się gra, ale kompletnie nie wiedziałem o co chodzi 🙁 ! To było strasznie śmieszne, bo dogadywaliśmy się, jak byśmy byli głusi  🙂. Przez chwilę patrzyłem jak grają i nagle zrozumiałem, jakie są zasady tej dziwnej gry! Oto instrukcja: są dwie grupy – biali i czerwoni. Rzuca się bile rękami i trzeba przewrócić trzy małe pionki do gier planszowych ustawione na stole, ale tak, żeby bila nie wpadła do dziury.

– Chcesz zagrać z nami? – pokazał na mnie jeden z nich. – Tak! – kiwnąłem do niego.

I zaczęliśmy grać. Nie szło mi najlepiej, bo udało mi się trafić w pionki tylko raz. Jeden raz, ale za to zrzuciłem wszystkie trzy!!! To był dopiero fart 🙂

In this base we were sleeping outdoors, on bamboo bunk beds, next to the road. It was so hot and we were very dirty after the trekking on the volcano. Our driver, Johannes, was so good to us that he brought especially for us some water in a big container and we could wash! I took off my clothes and waited and my Mum and Dad were trying to get some water from the container with an empty bottle. I was really happy that I can wash 🙂 But when they poured the water on me, I started screaming, because the water was so hot!

– Does everything has to be so hot?!!!!!!- I asked my parents.

-Be happy that you can wash, cause most of the people here can’t- they said :).

After dinner we went to sleep on this bamboo beds. I couldn’t sleep cause it was so hot. Even at night it was about 42 degrees C (107 F) and 48 C (118 F) during the day. I was sitting on the bed and watching the guards passing by in the camp. When I was sitting on the bed I heard something – I was sure that someone was shooting far away. Finally I fell asleep. When we got up I told my Mum about it but she didn’t want to believe me. When we were talking to other tourists during breakfast some of them asked:

– Did you hear the shootings at night? – Then my Mum and Dad believed me!!!

W bazie spaliśmy pod gołym niebem na bambusowych pryczach rozłożonych przy drodze. Było tam okropnie gorąco, a do tego byliśmy bardzo brudni po trekkingu na wulkan. Nasz kierowca Johannes był dla nas tak dobry, że zorganizował specjalnie dla nas trochę wody w baniaku, żebyśmy mogli się umyć. Byłem tam jedynym dzieckiem, więc baaardzo o mnie dbali 🙂 Zdjąłem ubranie, moi rodzice z pustej butelki po wodzie, przeciętej na pół, zrobili jakby kubek i nabrali wody z baniaka. Nie mogłem się doczekać, kiedy mnie nią poleją!!! Wyobrażałem sobie jakie to będzie fantastyczne, przy temperaturze 48 stopni, umyć się…  😉 Tata chlusnął na mnie wodą, a ja…. zacząłem krzyczeć! Jak myślicie dlaczego? No raczej nie z radości 🙁 Okazało się, że woda była po prostu gorąca!

– Czy wszystko tu musi być takie gorące?!!!! – zapytałem rodziców.

– Ciesz się, że w ogóle możesz się umyć, bo inni nie mają takiego luksusu – odpowiedzieli :).

Po kolacji położyliśmy się spać na tych bambusowych pryczach. Było tak gorąco, że nie mogłem spać. Nawet w nocy było 42 stopnie Celsjusza (a w dzień 48!). Siedziałem na łóżku i obserwowałem strażników przechadzających się od czasu do czasu po obozie.  Kiedy tak siedziałem usłyszałem coś – byłem pewien, że gdzieś daleko słychać było strzały. W końcu zasnąłem. Kiedy wstaliśmy opowiedziałem o tym Mamie, ale mi nie uwierzyła. Rano rozmawialiśmy z innymi turystami przy śniadaniu i nagle ktoś z nich zapytał:

– A słyszeliście te strzały w nocy? – Dopiero wtedy rodzice mi uwierzyli!!!

After breakfast we went to see the Lake Asale. We were driving there by car and I could sit on the roof! It was so great – I love it :). Lake Asale was once a part of the Dead Sea which was cut out and evaporated (became dry). Do you know why it is called the Dead Sea? Because it is so salty that there are not any creatures living there! When water from Lake Asale evaporated, the salt stayed at the botom of the sea. And now it is a dry salt lake. Our guide told us that the layer of salt is 8 km deep  !!!!!!

In one place there was a deep hole in the salt – like a small pool. Some people were swimming there, but I didn’t. I put in this water only my legs, because on another trip I came into so salty water and after a few minutes all of my body was itching. Brrrrr 🙁 I didn’t want to do it again.

Po śniadaniu pojechaliśmy zobaczyć jezioro Asale. Jechaliśmy tam samochodem, a ja mogłem siedzieć na dachu jeepa! Uwielbiam to!!! Jezioro Asale było kiedyś częścią Morza Martwego. Wiecie, dlaczego to morze nazywa się „Martwe”? Ponieważ jest tak zasolone, że nie ma w nim żadnego życia! Kiedy woda z jeziora Asale wyparowała, sól opadła na samo dno.  I tak powstało wyschnięte słone jezioro. Przewodnik nam mówił, że warstwa soli ma aż 8 kilometrów  !!!! 

W jednym miejscu, w soli wykopany był głęboki dół i powstał taki jakby mały basenik. Niektórzy się tam kąpali, ale ja nie. Zanurzyłem sobie tylko nogi w wodzie, ponieważ podczas innej podróży kąpałem się w takiej słonej wodzie, a potem całe ciało mnie szczypało. Brrrr 🙁 Nie chciałem tego znowu robić.

On the lake there were camel caravans. People come with this caravans to the lake, dig out the salt and then ride 150 km to bring the salt to the city. Do you know that here close to the lake the salt costs 2 Ethiopian birr, in the closest village salt cost 20 birr and in the city 200 birr!!!! I think that this is one of the hardest works in the world!!! I think that it was even more difficult than people carrying sulphur from Ijen volcano in Indonesia or in diamond mine in Borneo. They dig out salt when it is so hot! They didn’t have any water and we left them our water which we took from the car. And later they walk for 150km!!!!!!!!!!!!!!! They don’t ride the camels because camels have salt on their back.

Na jeziorze spotkaliśmy karawany wielbłądów. Ludzie przyprowadzają te karawany, wykopują sól i wiozą ją 150 km do najbliższego miasta. Do tego to wszystko robią na wyschniętym jeziorze, gdzie nie ma nawet żadnego namiotu, żeby odpocząć od słońca! Siedzą tam czasem kilka dni, żeby przygotować bloki solne. Czy wiecie, że tuż przy jeziorze taki kawałek soli kosztuje 2 birry, w najbliższej wiosce 20 birrów, a w mieście aż 200 birrów?!!! To jest chyba najcięższa praca na świecie!!! Wydawało mi się, że najcięższa praca jaką widziałem, to była praca mężczyzn wynoszących na plecach siarkę ze środka wulkanu Ijen w Indonezji. Albo praca w kopalniach diamentów na Borneo. Ale tutaj było jeszcze gorzej –  wykopują tę sól przy takim upale, a potem idą z nią przez pustynię 150 km do miasta!!! Nie mogą jechać na wielbłądach, bo wielbłądy wiozą przecież sól. Nie mają tam też żadnej wody, tylko tyle co ze sobą zabrali w bukłakach – dlatego zostawiliśmy im swoją wodę, którą wzięliśmy z samochodu. 

Then we came back to the car and drove to the other part of the lake. This second part was so beautiful, cause there was salt water up to my ankles. We were doing races with my Dad who will be first at the dry part :). It was not so easy, cause under this water there were small cristals of salt, very hard, which hurt our feet. There was a beautiful sunset, too.

Następnie wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy do innej części jeziora. Ta druga część była bardzo piękna, bo była tam cienka warstwa wody – tak ledwo po kostki. Ścigaliśmy się z tatą, kto pierwszy dotrze do suchej części :). Nie było to proste, bo pod tą cienką warstwą wody były małe, bardzo twarde kryształki soli, które wbijały się w stopy. Tam obejrzeliśmy też piękny zachód słońca.

 

Next day we went to Dalol to see the sulphurous lakes. It was really amazing! Ethiopia was really great!!! If you didn’t read it before – have a look also at this posts: Bull jumping in Omo valley, Tigray rock churches – close to God 🙂

Następnego dnia wjeżdżaliśmy już z Danakil. Trochę żałowałem, bo mimo oooogromnego upału było tam suuuper!!!  W ogóle Etiopia była fajna – jak nie czytaliście innych postów o Etiopii to koniecznie zajrzyjcie jeszcze tutaj: Bull jumping in Omo valley, Tigray rock churches – close to God 🙂

Comments

  1. Odpowiedz

    W drodze ku realizacji marzeń

    13 lutego 2016

    Chyba najbardziej egzotyczne miejsce do gry w bilarda, jakie dotychczas widziałem 😉

    • Odpowiedz

      Simon planetkiwiblog

      19 lutego 2016

      Nooo, ale do tego grają w coś jak bilard, a nie w bilard 🙂

  2. Odpowiedz

    Pawel Es

    13 lutego 2016

    Krajobrazy jak na księżycu! Byłem na podobnym jeziorze solnym w Boliwii – niezapomniane przeżycie, a widoki nieziemskie.

    • Odpowiedz

      Simon planetkiwiblog

      19 lutego 2016

      Ja jeszcze nie byłem w Boliwii, ale jak będę to mam nadzieję, że też zobaczę 🙂

  3. Odpowiedz

    Marta - Podróże od kuchni

    13 lutego 2016

    „Bilard” z tubylcami brzmi ciekawie 😉 Dogadywanie się na migi czasem może wyjść bardzo zabawnie, tak jak u Ciebie 🙂

    • Odpowiedz

      Simon planetkiwiblog

      19 lutego 2016

      Ale takie dogadywanie się na migi jest fajne – można pogadać z każdym 🙂

  4. Odpowiedz

    epepa

    13 lutego 2016

    Jakie piękne miejsca! Czytając zamarzyłam, żeby tam pojechać!

    • Odpowiedz

      Simon planetkiwiblog

      19 lutego 2016

      Polecam, naprawdę warto!!!

  5. Odpowiedz

    Paulina | Mucha w sieci

    15 lutego 2016

    Zobaczyliście genialne miejsca! Znam Etiopię z innej strony, ale widzę, że jeszcze mnóstwo rzeczy oferuje

    • Odpowiedz

      Simon planetkiwiblog

      19 lutego 2016

      To prawda, a najlepiej jest jak się jedzie tam gdzie jest mało turystów 😉

  6. Odpowiedz

    zosia

    17 lutego 2016

    hej szymek! pamiętasz mnie poznaliśmy się w linoparku napiszesz do mnie maila?
    Mój mail to ruda_zosia@wp.pl mam nadzieje że do mnie napiszesz a poza tym świetny angielski

  7. Odpowiedz

    zosia

    18 lutego 2016

    Hej Szymek! Pamiętasz mnie? Poznaliśmy się w linoparku. Napiszesz do mnie maila? Mój mail to ruda_zosia@wp.pl Do zobaczenia! 🙂

    • Odpowiedz

      Simon planetkiwiblog

      18 lutego 2016

      Cześć! Oczywiście że cię pamiętam. Oki napiszę do ciebie maila.

  8. Odpowiedz

    Renata

    18 marca 2016

    Gratuluję ! Świetna fotorelacja,świetny tekst,absolutnie udało Ci się zabrać mnie na chwilę w inny świat:) Czekam na kolejne relację z niecierpliwością i życzę powodzenia w blogowaniu! 🙂
    Renata z zmyslyipomysly13.blogspot.com

  9. Odpowiedz

    Simon planetkiwiblog

    25 marca 2016

    Noooooooooooo !!! 🙂 🙂 🙂

Odpowiedz na „epepaAnuluj pisanie odpowiedzi

Cookies help us deliver our services. By using our services, you agree to our use of cookies. More Info | OK