DERAWAN MAGIC OCEAN – MANTAS, TURTLES, JELLYFISH…

Maratua is a little island, one of Derawan Islands, in the east of Borneo.

Maratua to mała wyspa, jedna z wysp Derawan Islands, znajdująca się we wschodniej części Borneo.

After a long jungle trekking (you can read about it in ULAR LARI LURUS), meetings with orangutans (ORANGUTANS MAY BE DANGEROUS) and visiting world of cinnamon in Loksado, north Kalimantan (THE CINNAMON WORLD), we went to this beautiful island to relax.

We did snorkelling there. First day we were diving and my Mum said: – Did you see this? This is a veeeeery big turtle!

Yes, I saw it. It was really beautiful! We saw about six turtles only this day and we loved all of them 😉 <3 <3

Po długich trekkingach w dżungli (o czym możecie przeczytać w poście ULAR LARI LURUS), bliskich spotkaniach z orangutanami (ORANGUTANS MAY BE DANGEROUS) oraz trekkingach po świecie cynamonu w północnej części Kalimantanu (THE CINNAMON WORLD) pojechaliśmy odpocząć na tę suuuper wyspę. Tam głównie snorklowaliśmy.

Już pierwszego dnia, kiedy nurkowaliśmy mama powiedziała: „Czy Ty to widziałeś?!” „To” było wieeeelkim żółwiem !!!

Tak, widziałem tego żółwia i on był naprawdę piękny. Tylko tego dnia widzieliśmy jeszcze około sześciu takich ooooogromych żółwi  i zakochaliśmy się w nich 😉 <3 <3

Then we went to Kakaban Island to see the next atraction. But before you get there you must walk for about 600 ft. When we came there we saw a very big lake. This lake is not a real lake, but a lagoon. Lagoon is a part of sea which is cut off from the sea because of the coral reef.  When I was diving there I saw a 9,999,999,999 miliards of stingless jellyfish !!! We were swimmimng with them and it was great 🙂 🙂 🙂 I could touch them. In some places there were so many of them! There are only two places with stingless jellyfish in the world, another one is in Palau. The jellyfish don’t sting because they are safe in the lagoon, there are no predators there.

Następnego dnia popłynęliśmy na Kakaban Island zobaczyć kolejną atrakcję. Jak dopłynęliśmy do wyspy, musieliśmy przejść około 200 m i wtedy zobaczyliśmy bardzo duże jezioro. Tak naprawdę to nie jest to prawdziwe jezioro, tylko laguna (laguna jest to część morza odcięta przez rafę koralową). W tym jeziorze można było nurkować i snorklować. Jak snorklowałem to widziałem tam  9,999,999,999 miliardów nieparzących meduz !!! Pływaliśmy z nimi i to było niesamowite 🙂 🙂 🙂 Można było je delikatnie dotykać. Czasami było ich tak dużo, że trzeba było je rozgarniać rękami, żeby dało się przepłynąć. Na świecie są  tylko dwa miejsca z nieparzącymi meduzami, drugie jest na Palau. Meduzy przestały parzyć, bo w tym jeziorku nic im nie grozi, nie ma tam żadnych drapieżników.

Then we went to a little island Sangalaki. There were very small turttles there – they were 1 day old!!! They are really sweeeeeeeeet and lovely <3 🙂 😉  I could touch them and take them in my hand. It was strange because they were walking and suddenly started to sleep for a moment and then were walking again. That was really funny!!! People who protect small turtles put them into the sea later, when they grow up. It’s important, because many small turtles die – the birds eat them 🙁 🙁

Później pojechaliśmy na małą wysepkę – Sangalaki, gdzie były malutkie, dopiero co wyklute żółwie. Te żółwiki są bardzo słooooodkie i śliczne <3 🙂 😉 Mogłem je dotykać, wziąć na rękę. Najdziwniejsze było to, że np. jak taki żółwik szedł albo siedział mi na ręku, to nagle usypiał na chwilę, a potem szedł dalej. To było bardzo śmieszne !!! Ludzie, którzy się żółwikami opiekują potem wpuszczają je do wody, jak trochę podrosną. Jest to ważne, bo większość maluszków ginie idąc do morza z gniazda – zjadają je drapieżne ptaki 🙁 🙁

Another great adventure was snorkelling with… MANTAS 🙂 🙂 They are huuuuge – bigger than me! We were coming with a boat and when our guide told us, we jumped into water. Mantas swim there because there is a lot of plankton, which they eat. Plankton means a lot of very small water animals. Mantas swim with open mouth and eat it. Plankton is strange because it stings – you feel like thousands of needles. It wasn’t nice. This small spots in water is plankton. I saw many big mantas. I was really scared when one was swimming below me!!! And another one was swimming close to me and it had open mouth, bigger than my head!!!! I was lucky that it swam next to me 🙂 We jumped many times in the water and it was really suuuper!

Kolejną niezwykłą przygodą było snorklowanie z …….MANTAMI 🙂 🙂  One są oooogromne – większe niż ja! Płynęliśmy łodzią i jak przewodnik dał znak, to wskakiwaliśmy do oceanu. Manty pływają w tym miejscu, bo jest tam dużo planktonu, który jedzą. Plankton to takie mikro żyjątka. Manty płyną z otwartą buzią i zbierają ten plankton. On jest taki dziwny, że czujesz jakby dotykały cię tysiące małych igiełek – on parzy! To nie było miłe. Takie kropeczki na zdjęciach to właśnie plankton.  Za to widziałem baaaardzo dużo wielkich mant ! Wiecie jak się przestraszyłem, kiedy jedna z mant wypłynęła z głębiny pod moimi nogami !!! A inna płynęła prosto na mnie, na dodatek miała otwarty szeroko pysk, który był większy od mojej głowy !!! Na szczęście mnie ominęła 🙂 Skakaliśmy tak kilka razy i to było suuuuper !!!

There was a super guesthouse on the island – Maratua Guesthouse. There was a nice restaurant close to the sea, where they made a great lemonade!!! In the restaurant some guests had suuuuuuuuuuuuper hermit crabs. I also found some beautiful shells on the beach. One evening, Juni – the owner of the guesthouse switched off all the lights and started to call us. When we came to the sea we saw that all the beach and the sea are full of lights!!! It looked like millions of little lamps. I didn’t know what it was! We were really lucky – it was fluorescent plankton. We went to the beach to look at it. It is really super when it’s dark. I touched sand and I had little lamps on my hands 🙂 🙂 🙂 I saw that my feet are full of light too! When I rolled on the sand all my body was fluorescent!!! It was great.

Na wyspie mieszkaliśmy w super guesthousie – Maratua Guesthouse. Nad samym morzem była fajna restauracja, gdzie właścicielka guesthousu robiła przepyszną lemoniadę z limonki !!! W restauracji były też suuuuuuuuuuper kraby pustelniczki, które miał jeden z podróżników. Zbierałem też przepiękne muszle, które leżały na plaży. Pewnego dnia wieczorem, Juni – właściciel guesthouse’u nagle pogasił wszystkie światła i zaczął nas wołać. Podeszliśmy do morza i okazało się, że cała plaża i morze świeci !!! Wyglądało to jak miliony maleńkich lampek. Nie wiedziałem o co chodzi, co to jest! Okazało się, że mieliśmy wielkie szczęście i trafiliśmy na fluorescencyjny plankton. Potem wszyscy pobiegliśmy na plażę, żeby go oglądać. Suuuuuper to wygląda jak jest ciemno. Dotykałem do piasku, podnosiłem ręce i miałem maleńkie latareczki na rękach 🙂 🙂 🙂 Po chwili zauważyłem, że świecą mi się nie tylko ręce, ale też całe stopy! A jak się wytarzałem w piasku to cały świeciłem !!! To było genialne.

There were lions under the pier too 🙂 But they weren’t true lions, but lionfish (fish with poisonous fins). On the way there are always signs: Don’t touch lionfish! They are really dangerous – their venom is very painful and sometimes dangerous to people.  One day when we were snorkelling under the pier and  I saw lionfish. I told it to my Mum but she started to swim after them! But everything finished well. My Mum didn’t touch lionfish and they didn’t sting her and went away 😉

I also saw flying fish and jumping dolphins, but I didn’t take a photo. It is very strange when you are on a boat and you see a fish which flies next to the boat and has something like wings!

Pod pomostem były też lwy 🙂 Nie prawdziwe lwy, tylko ryby-lwy (po angielsku nazywają się lionfish, a po polsku skrzydlice). Wszędzie były też znaki „Nie dotykać lionfish-ów”, bo one są naprawdę niebezpieczne. Mają jadowite płetwy, a ich jad jest bardzo bolesny, a czasem nawet niebezpieczny dla człowieka. Jednego dnia poszliśmy nurkować pod pomostem i widziałem tam bardzo dużo lionfish-ów. Powiedziałem to mamie, ale ona zamiast uciekać zaczęła płynąć za nimi!!! Wtedy się przestraszyłem. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, mama nie dotknęła lionfish-ów, a one jej nie użądliły, tylko odpłynęły 😉

Widziałem tam również latające ryby i skaczące delfiny, ale nie udało mi się zrobić zdjęcia. To jest bardzo dziwne, kiedy płyniesz łodzią, a obok ciebie dosłownie leci ryba, która ma coś jakby skrzydła !!!

We were riding on motorbikes on the whole island, we visited two villages and watched sunsets. I took photos of boys playing ball in the water. One night we made a bonfire on the beach! It was great, even without sausages 🙂 It was really sad to leave…

Całą wyspę objechaliśmy też skuterkami, zwiedziliśmy obydwie wioski  i oglądaliśmy zachody słońca. Udało mi się zrobić fajne zdjęcia, jak chłopaki z wioski grali w piłkę w morzu przy zachodzie słońca. Raz nawet zrobiliśmy ognisko na plaży!  Było fajnie, nawet bez kiełbasek do pieczenia 😉 Aż szkoda było stamtąd wyjeżdżać…

Comments

  1. Odpowiedz

    jacekszewczyk

    13 lipca 2015

    …no to są moje klimaty – super – bardzo mi sie podoba:):) zdjęcia poruszające!!!

    • Odpowiedz

      Simon planetkiwiblog

      14 lipca 2015

      Dziękuję ! Mam nadzieję, że na Filipinach będzie podobnie 😉

  2. Odpowiedz

    Agnieszka (@ciekawaosta)

    14 lipca 2015

    Taka przygoda i podróż to moje marzenie. Zdjęcia oglądałam z otwartą buzią, a żółwie mnie po prostu zachwyciły. I niech mi mówią, że nie ma raju na ziemi to ich podeślę tutaj! Pozdrawiam.

    • Odpowiedz

      Simon planetkiwiblog

      14 lipca 2015

      Dzięki ! Dla mnie to też był raj na ziemi 🙂 🙂 🙂 Mam nadzieję, że kiedyś tam wrócę 😉 A żółwiki były najsłodsze na świecie !!!

  3. Odpowiedz

    jola solo trips

    14 lipca 2015

    Mega świetna relacja !!!…. ciekawa przygoda a zdjęcia mega fajne!!!. Te żółwie i meduzy podbiły moje serce. Masz szczęście, że to nieparzące, ja sama miałam spotkanie z parzącą i to dotkliwie meduzą wielkości mojej głowy :] ale przeżyłam. Szkoda, że nie masz tutaj zdjęć z tym świecącym planktonem, brzmi bardzo interesująco. Wygląda na bardzo udany wypad! Pozdrawiam

    • Odpowiedz

      Simon planetkiwiblog

      14 lipca 2015

      Niestety nie zrobiliśmy zdjęcia planktonowi 🙁 ale był suuuuper ! A meduz było tyle, że trzeba je było rozgarniać rekami, żeby płynąć – brałem je też delikatnie w ręce pod wodą 🙂 😉 🙂

      • Odpowiedz

        jola solo trips

        14 lipca 2015

        taki plankton chciałabym choć raz w życiu zobaczyć … dopisze sobie do mojej listy rzeczy do zrobienia 🙂 następnym razem chwyć kamerkę!!! pozdrawiam

        • Odpowiedz

          Simon planetkiwiblog

          14 lipca 2015

          Tak zrobię, jak mi się jeszcze raz uda go zobaczyć 🙂

  4. Odpowiedz

    Kinga Bielejec

    15 lipca 2015

    Piękne zdjęcia! Najbardziej podoba mi się żółwik. Nie dziwię się, że żal było opuszczać te miejsca. Szkoda, że nie odwiedziliśmy w tym roku Borneo, musimy koniecznie się tam kiedyś wybrać!

    • Odpowiedz

      Simon planetkiwiblog

      25 lipca 2015

      Noooo, koniecznie !!! To całkowicie magiczne miejsce 🙂

  5. Odpowiedz

    nataliawatras

    16 lipca 2015

    Jakie piękne zdjęcia! Jeszcze nigdy po zdjęciach z Borneo nie chciałam TAK BARDZO tam jechać! Cudowne!

    • Odpowiedz

      Simon planetkiwiblog

      25 lipca 2015

      Bardzo dziękuję 🙂 Bo Borneo jest cuuuuudowne i chciałbym tam jeszcze raz pojechać !!!

      • Odpowiedz

        nataliawatras

        25 lipca 2015

        To może się tam kiedyś spotkamy 😉

        • Odpowiedz

          Simon planetkiwiblog

          25 lipca 2015

          No w sumie czemu nie 😉

  6. Odpowiedz

    Marta

    17 lipca 2015

    I love turtles!!! <3

    • Odpowiedz

      Simon planetkiwiblog

      25 lipca 2015

      I also love them very much !!!

  7. Odpowiedz

    Henryk

    2 stycznia 2018

    Witaj Szymon – Świetny blog. Ciekawi mnie jak dotarliście do tej wyspy. Ja będę w Balikpapan i ciekawi mnie co bym musiał zrobić by te miejsce odwiedzić.

    Pozdrawiam
    Henryk

    • Odpowiedz

      Simon planetkiwi

      11 stycznia 2018

      Dziękuję! Bardzo się cieszę, że blog się podoba. 🙂 Na Maratuę była bardzo długa droga. Najpierw lecieliśmy z Balikpapan na jakieś mniejsze lotnisko, potem kilka godzin samochodem a później jeszcze łódką. Wtedy jeszcze nie było tam lotniska. Ale właściciel guesthousu pisał, że jakiś czas temu na Maratui otworzyli lotnisko, więc pewnie teraz łatwiej się tam dostać. Najlepiej do nich napisać maila. Rodzice tak zrobili i oni nam wszystko dokładnie wyjaśnili z dojazdem i nawet pomogli go zorganizować.
      https://www.maratuaguesthouse.com/contact-indonesia-hotel/
      Jak się Panu uda dotrzeć, to proszę koniecznie napisać 🙂 🙂
      Pozdrawiam,
      Simon

Odpowiedz na „Simon planetkiwiAnuluj pisanie odpowiedzi

Cookies help us deliver our services. By using our services, you agree to our use of cookies. More Info | OK